piątek, 10 stycznia 2014

25. Prawda skrywana od wieków.

Szliśmy przez wielki park, jakby tak się zastanowić to nigdy nie widziałam domu mistrza. Jednak cały czas dręczą mnie myśli na temat utraconej magi. A co jeśli na czas jej nie odzyskamy i Wendy z Gajeelem...Nie nie nogę tak nawet myśleć, wszystko się ułoży w końcu nie jestem sama mam jego i przyjaciół którzy pomagają sobie nawzajem. Gdy wyszliśmy z parku moim oczom ukazał się dość duży dom.Gdy doszliśmy pod furtkę drzwi się otworzyły, a w nich staną Laxus.
- Wejdźcie! - poinformował nas jak zwykle oschłym tonem. Lekko się denerwowałam. Natsu widocznie to zauważył bo jak wchodziliśmy razem z przyjaciółmi do środka mocniej zacisną moją dłoń, dodając mi odwagi. Przeszliśmy przez skromny beżowy korytarz. Na jego końcu znajdował się pokój w którym czekał na nas mistrz.
- Proszę usiądźcie - wskazał nam miejsca. Ja usiadłam obok jego prawej ręki. Podął mi jakąś kartkę. Przeczytałam ją, był to jakiś mit. Gdy skończyłam wszystko ułożyło mi się w głowie. Każdy siedział cicho i skierował swój wzrok na mnie. 
Moja praprababcia, to ona wybierała pomiędzy wiatrem a ogniem. To ona była wtedy w ciąży z prababcią. A przeznaczenie znów skierowało, że nasza rodzina wybierała pomiędzy wiatrem a ogniem. I tak było cały czas. I zawsze nasza rodzina wybierała ogień. Zawsze... Niespodziewanie poczułam przyjazne ciepło oraz zobaczyłam rażące światło. Zamknęłam oczy a gdy ponownie je otworzyłam ujrzałam...zamek! Obok były trzy smoki, jeden złoty, drugi z płomieni i jeden taki srebrny. Trzy głowy spoglądały na obraz za oknem. To tam księżniczka magi wybierała swojego ukochanego. Gdy tylko wybrała ogień, srebrny smok uniósł się i odleciał. Za to smok płomienia podszedł do złotej smoczycy i razem odeszli w las. 
- Gdzie ja jestem? - zapytałam samą siebie. Unosiłam się w powietrzu, co było nie realne. Nagle obok mnie pojawiła się kobieta o blond włosach. Delikatne policzki, i suknia różowa. Wyglądem przypominała tą królową magii. Zaraz! To byłą ONA!
- Ohayo Lucy - uśmiechnęła się do mnie nie winnie. 
- Ohayo - szepnęłam dalej wstrząśnięta. Jednak nie długo po policzku kobiety popłynęła łza, a po niej kolejna. 
- Lucy przepraszam. - schowała ręce na twarzy i zaczęła płakać. Bałam się poruszyć myśląc, że może spadnę ale jednak zrobiłam ten krok. Krok ku niej by ja przytulić. Objęłam ją mocno, nie wiedziałam co się dzieje lecz nie chciałbym by płakała. 
- To moja wina. A tak właściwie powinnam ci wszystko wyjaśnić a nie się rozklejać. Więc zacznijmy od tego, nazywam się Hihri Luffa to kobieta którą widzisz to ja w przeszłości. Jestem twoją praprababcią. To przez to co teraz widzisz zrodziła się nasza rodzinna klątwa - 
- Klątwa? - byłam zdziwiona. 
- Tak widocznie nie słyszałaś o niej ponieważ twoja mama zbyt szybko odeszła. Nasza rodzina od pokoleń rodzi córki z magią gwiazd. I zawsze maginie wybierają na swoich mężów magów ognia. A to wszystko przez to, że to ja pierwsza wybrałam ogień. Kiedy jednak mój ukochany zginął w walce - przeniosłyśmy się do tamtego czasu. Na około mnie było pełno ludzi i smoków przez których zwyczajnie przenikałam. - Ja byłam w ciąży i zatopiłam się w potwornym smutku. Jako władczyni dobrej magi rzuciłam urok na naszą krew. Postanowiłam że każda z nas, znajdzie kogoś podobnego do niego i odnajdzie prawdziwe szczęście. Wszystko było dobrze dopóki ty się nie narodziłaś. Twoja babcia byłą moją córką więc całkowicie posługiwała się magią gwiazd, twoja matka tak samo. Jednak ty.. ty zmieszałaś magię gwiazd z ogniem. Robiłaś to jeszcze w łonie matki, przez co Layla była strasznie słaba, aż w końcu jej serce nie wytrzymało i zmarła w młodym wieku. Od samego początku twojego pojawienia wszystko działo się inaczej. Zamiast ty wybierać to on wybrał. To wszystko było inne. Twoje przygody, przyjaciele całe twoje życie. Żadna z nas nie mogła złamać tej klątwy, której chciałabym się pozbyć. Ale ty możesz dać radę to zmienić...wystarczy tylko, że pokochasz jakiegoś innego maga. A nie maga płomieni...- spojrzałam na nią przerażona.
- Jak to mam pokochać kogoś innego..? - nie rozumiałam co ona mówi, cały świat zaczął się walić. 
- Musisz odejść z gildii, i zakochać się na nowo w kimś innym... Jesteś księżniczką dobrej magi, magi gwiazd i ognia feniksa więc na pewno chciałabyś pozbyć się tej klątwy. w
W końcu jesteś naszą Lucy - złapała mnie za ręce.  - Mimo, że na twoich barkach cięży odpowiedzialność całej dobrej magi, to musisz poświęcić coś by było wszystko dobrze. Musisz opuścić maga ognia feniksa, to nie możliwe byś ciągle się z nim spotykała bo inaczej klątwa znów będzie musiała czekać by ją złamać -
- Ale po co ją łamać skoro wszystko jest dobrze? - spytałam dosyć nie rozumiałam z naszej rozmowy. 
- Zapomniałam ci coś powiedzieć. Mówiłam że chciałaby każda z nas doznała takiego uczucia jak ja prawda? -
- Tak -
- Więc.. to tyczyło się również bólu jakiego doznałam po śmierci mojego ukochanego. Każdy ukochany umierał gdy my byłyśmy w ciąży - uśmiechnęła się szaleńczo. Jeśli nie powstrzymam klątwy, to Natsu on umrze?! Ale przecież mój ojciec żył!
- Ale mój ojciec żył! - 
- Ale mówiłam ci przecież, że ty byłaś wyjątkowa - odsunęłam się od niej. 
- Nie! - przez moją głowę przelatywały wspomnienia mojej babci, prababci gdy ich ukochany umierał. Nie chciałam tego przeżywać. 
- Ja chce stąd odejść! - 
- W takim razie żegnaj ale nie zapominaj prawdy której się tu dowiedziałaś! - po chwili całą świeciłam. Zamknęłam oczy i gdy ponownie je otworzyłam ujrzałam zatroskana twarz Natsu.
@.@
Dobra na to co zrobiłam nie ma wytłumaczenia ale już jestem! I ogłaszam że rozdziały wchodzić będę dokładnie w każdy piątek miesiąca!