niedziela, 29 września 2013

10. Lisanna, miłość i sny cz.3

- Natsu! - Lucy i Happy wołali swojego różowo-włosego przyjaciela . Byli już na peronie gdzie o dziwo było bardzo wielu ludzi. W takich tłumach bardzo łatwo było zgubić zapach lub widok przyjaciela.
- Lucy Happy czekajcie! - posłusznie odsunęli się na bok by mógł do nich dołączyć. Chłopak nosił w obu rękach walizki i na plecach bagaż więc nikt nie dziwił mu się ze zmęczenia. Usłyszeli gwizd i po chwili pociąg  do Magnolii wjechał na peron.
- Chodźcie - odparł unosząc się w górę kotek.
- Pomogę ci - Lucy wzięła jedną z walizek trzymanych w dłoniach chłopaka. Już miała odejść gdy ten wolną ręką złapał jej delikatną dłoń. Ona spojrzała na jego zarumienioną i schowaną pod różowymi kosmykami twarz. Uśmiechała się szeroko. Podeszła i dała całusa w policzek.
- Tak cię nie zgubię - próbował znaleźć jakieś wytłumaczenie choć wiedział że blondynka rozumie jego zachowanie mimo takich wymówek.
- Lucy Natsu tutaj - mach do nich niebieski przyjaciel który zajął już miejsca w pociągu. Weszli spokojnie dalej trzymając się za ręce. O dziwo tabletki podziałały i chłopak dobrze się czuł. Happy przyglądał się szczęśliwej Lucy. Naszła go wielka ochota ..
- Lucy a wiesz że kiedy blondynki się uśmiechają to tyją z 5 kilo. Widać że bardzo dużo się w życiu uśmiechałaś skoro tyle -
- Zamknij się Happy - odpowiedział niespodziewanie Natsu. Przyjaciel wpatrywał się w niego z oszołomioną miną.
- Natsu chory jesteś? - spytał nie dowierzając w słowa.
- Jestem zdrowy tylko nie psuj Lucy jej humoru - tego się nie spodziewała. Nie myślała że Natsu kiedy kol-wiek powie tak swojemu partnerowi. Ręka chłopaka objęła w tali dziewczynę i przysunęła do siebie.
- Natsu? - spojrzała na niego. Usłyszała gwizd pojazdu. Ruszyli.
- Hm? -
- Nie już nic - odparła wtulając głowę w jego tors. Happy siedział naprzeciw nich i przyglądał się wszystkiemu z wielki zdziwieniem.
- Wy się llllubicciee! - oznajmił patrząc na parę. Oni spojrzeli na swoje twarze z małymi rumieńcami.
- Tak Happy - chłopak dalej wpatrywał się w trzymaną w objęciach dziewczynę.  Jej rumieńce przysłoniły policzki. On powoli swoimi wargami dotknął jej ust. Pocałunek był może krótki lecz uczuciowy i magiczny. Ona wtuliła się w jego tors i zasnęła.
- Natsu ale ty naprawdę jesteś z Lucy? - spytał nie dowierzający kotek.
- Tak. - Happy podleciał do przyjaciele i na jednej jego nodze zwinął się w kłębek i usnął. Natsu wpatrywał się w krajobraz za oknem. Był szczęśliwy. Ma przy sobie dwie najważniejsze istoty. Minęła tak może godzina? Poczuł jak dziewczyna się trzęsie. Jej czoło oblał zimny pot.
- Lucy - szturchnął ją. Nie podziałało. Happy obudził się słysząc przerażone krzyki.
- Natsu? - spytał zaspany. Spojrzała na niego. Był przerażony. Swój wzrok przeniósł na maginię Gwiezdnych Duchów. Dalej była okryta potem i trzęsła się.
- Happy pomóż mi ją obudzić szybko! - kotek krzyczał a chłopak szturchał ją. Jednak nic nie odnosiło skutków. Pociąg dojechał do Magnolii. Chłopak wziął blondynkę na ręce i razem z przyjacielem biegli ile mieli siły w nogach do gildii.
(Narrator Lucy :D) 
-Gdzie ja jestem? - spytałam. Na około mnie była ciemność. Nagle przede mną pojawiła się postać Lisanny.
- Lisanna? - spojrzała na mnie z chęcią mordu.
- Tyle razy pokazuję ci ten obraz! A ty dalej jesteś coraz bliżej z moim Natsu! Nie pozwolę ci na to słyszysz?! - wykrzyczała mi w twarz. Czy ona myślała że naprawdę jestem taka głupia? 
- Już dawno dowiedziałam się że to ty jesteś smoczym zabójcą wiatru. Jako małe dziecko spotkałaś mojego wujka który podarował ci tą moc. Jednak nie przypuszczałam że użyjesz wiatru snu by co noc dręczyć mnie tymi koszmarami. - odrzekałam dumna z siebie że odgadłam całą tą tajemnice z martwym Natsu i Lisanną.
- No gratuluje blondynko tylko widać nie doczytałaś że jeśli jesteś pod wpływem mojego zaklęcia to ja decyduję kiedy twój koszmar się zakończy. - że co? Jak to nie mogę opuścić tego miejsca. Natsu mnie obudzi i będzie ..
- Dobrze?  Nie to mi z Natsu będzie dobrze a ty tu sobie trochę pośpisz dopóki ja z Natsu nie będziemy szczęśliwi. Chociaż jeśli twoje serce nie wytrzyma sama sobie złagodzisz ból. Haha- słyszałam jej szyderczy śmiech. Niespodziewanie ona zniknęła. Przede mną pojawiły się koszmary. Natsu we krwi, przyjaciele. A to wszystko była moja wina.
- Nie! -zaczęłam krzyczeć. Muszę się opanować dla Natsu. Tylko jak? Nie ma stąd żadnego wyjścia. Złapałam dłonią za moje klucze. No tak ona mogła mnie tu sprowadzić jednak dalej jestem ubrana tak jak wchodziłam do pociągu. Wyciągnęłam klucz Leo.
- Otwórz się bramo lwa! Leo! - przede mną pojawiła się poświata. Błagam aby się udało.
- Lucy! - na szyję rzucił mi się chłopak. 
-Loki udało mi się - powiedziałam uradowana.
- Tak długo cie nie widziałem. Tęskniłem i martwiłem się o ciebie wiesz? - 
- Długo? Jestem tu może z godzinę? -
- Co? Na ziemi nie ma cię od trzech miesięcy. - ile? Ta cyfra nie mieściła mi się w głowie. 
- Ale jak? - 
- Sami nie widzieliśmy. Nagle zniknęłaś. To znaczy twoje ciało jest na ziemi ale to tak jakby twoja dusza została gdzieś zamknięta a tak ogólnie to gdzie jesteśmy? - musiałam mu opowiedzieć co się stało. Opowiedziałam mu całą historię razem z tym że moja mama wybierała. Lisanna jest smoczym zabójca wiatru. 
- Teraz to wszystko ma sens. - 
- Loki a co z Natsu? - musiałam spytać. Mina ducha zrzedniała.
- Natsu cały czas siedzi obok twojego łóżka. Nie chce jeść. Żeby poszedł do domu musimy go odciągać siłą. Wszyscy się martwimy. Jest w kiepskim stanie. - do moich oczu zebrały się łzy. 
- Loki możesz zejść na ziemię prawda? - 
- Tak ale - 
- Powiedz wszystko mistrzowi. I Natsu że dobrze się czuję i go kocham dobrze? - może w ten sposób go trochę pocieszę.
- Zgoda ale potem mnie tu znowu wzywasz musimy cię z tego jakoś wyciągnąć. - 
- Dobrze - odparłam a duch przede mną zniknął. Gdy tylko zniknął jakikolwiek ślad jego obecności znowu pojawiły się przede mną te obrazy to cierpienie.
-Mira gdzie Natsu? - spytała jako jedyna szczęśliwa w gildii Lisanna.
- Przy Lucy - odparła. Biało-włosej się to nie spodobało. Przecież Lucy umiera każdy to wiedział a on dalej tam siedzi. Minęły już trzy miesiące od kąt Natsu przyniósł śpiącą Lucy do gildii.
- Hm - Lisanna zastanawiała się jakby tu sobie poprawić humor.
Siedziałem przy jednym z łóżek. Co takiego ona zrobiła by teraz spać? Spytałem dalej patrząc na jej śpiącą twarz. To już trzy miesiące odkąd nie widziałem jej uśmiechu. Teraz tylko leży i czasem krzyczy z przerażenia. Każdy w gildii robi co może by pomóc w jej obudzeniu. Happy zamieszkał z Wendy i Carlą bo ja się z stąd nie ruszam. Jedynie Mira z groźbą każe mi zjadać jedzenie które przygotowała. Nie miałem ochoty nic jeść ani spać. Pragnąłem tylko tego aby ona się obudziła. Ta piękna dziewczyna którą kochałem ponad życie. Teraz leżała bez ruchu przypięta do różnych maszyn. Mógłbym oddać wszystko by zobaczyć ją szczęśliwą.
- Natsu - usłyszałem za mną głos. Nie chętnie odwróciłem się. W drzwiach stał Loki. 
- Hm? - spytałem nie mam ochoty na pogawędki. 
- Mam wiadomość od ..Lucy - czy ja dobrze słyszę? Nie mogłem nic z siebie wydusić ze zdziwienia. 
- Kazała przekazać że cię kocha - powoli jedna po drugiej na ziemię skapywały moje słone łzy. 
- Spotkałeś ją? - wydusiłem poprzez łzy. 
- Tak czuje się dobrze choć- nie wytrzymałem i złapałem ucha za koszulę.
- Gdzie ona jest?! - wykrzyknąłem.  Jest nadzieja że ją odnajdę..
- Jest uwięziona -
- Ale gdzie? - 
- Najlepiej jeśli pójdziesz teraz ze mną do mistrza - czy miałem jakiś inny wybór jeszcze raz spojrzałem na śpiącą Lucy.

środa, 25 września 2013

9. Lisanna, miłość i sny cz. 2

W ścianie wylądował duży miecz. Natsu spojrzał na gościa.
- Lina-san ? - spytał chłopak widząc dziewczynę w drzwiach.
- Natsu-kun co ty tak właściwie robiłeś? - spytała mierząc go wrogim spojrzeniem.
- Przyszedłem po rzeczy Lucy - odparł podnosząc rękę w  której trzymał sukienkę.
- Brałeś tą sukienkę z szuflady z bielizną tak? - jego policzki okryły się czerwienią.
- Jaaa? Nieee - spojrzał na niego wzrokiem mówiącym " już ja wiem swoje" .
- A co ty tu robisz? - spytał próbują zmienić temat. Ona podeszła do wbitego miecza. Wyciągnęła go ze ściany, on stał i się wszystkiemu przyglądał.
- Szłam do twojego pokoju gdy zauważyłam przez otwarte drzwi jak grzebiesz w szufladzie Lucy - podała mu miecz. Był on duży i ciężki. Broń miała zrobionego na rękojeśćciu pięknego ze złota smoka z dwoma gwiazdami. Jedna była pod smokiem druga nad.
- Ale czemu mi to dajesz? - przyglądał się mieczowi.
- To jest bardzo stary miecz. Pierwszy Smoczy Zabójca Ognia również go miał. Na polu bitwy  nie będzie ci przydatny. - usiadła na łóżku i ręka nakazała mu także tak postąpić.
- Opowiem ci starą opowieść o pierwszy smoczym zabójcy ognia, jak i po co również powstał ten miecz - uważnie co nie często się zdarza patrzał i słuchał Linę.
- Na samym początku świata cztery smoki rządziły ziemią. Były to cztery żywioły: ogień, woda, ziemia i powietrze. Każdy miał swoje terytorium i poddanych. Nie wiadomo kiedy ludzie pojawili się na ziemi a smoki zaczęły dzielić się z nimi swoimi mocami. Jednak Pierwszy Smoczy Zabójca Ognia mocą przewyższył swojego mistrza. Później zakochał się w pięknej magini. Była kochana i szanowana przez wszystkich mieszkańców. Z czasem dwoje ukochanych ogłosiło swoje zaręczyny. Smoczy zabójca wiatru który również podkochiwał się w dziewczynie, skaził się czarną magi z zazdrości. Stał się smokiem żyjącym do dziś. Jest to Acgnolia. Ognisty mag by obronić swoją ukochaną przed czarnym smokiem wykuł z lawy, ognia i pyłu z gwiazd piękny i silny miecz. Broń nie przydatna przy wojnie gdyż była ciężka i bez treningu nikt by jej nie utrzymał. Jednak miała swoją magiczną zaletę. Gdy podczas bitwy gdy magini była w niebezpieczeństwie miecz unosił się i ją bronił, jej kochanek walczył daleko od niej a jego miecz dalej ją bronił. Aż do czasu gdy on zmarł. Załamana dziewczyna popełniła samobójstwo by dołączyć do ukochanego. Miecz zniknął pojawiając się dopiero u zakochanego potomka Smoczego Ognistego Zabójcy. - patrzył na nią z zdziwieniem. 
- Jeszcze nie rozumiesz? - spytała rozczarowana widząc jego minę.
- W tej opowieści ty Natsu jesteś z Lucy maginą Gwiezdnych Duchów to dlatego na mieczu są gwiazdy. Góra gwiazda to Lucy co cię pilnuje, jednak ta dolna to osoba zazdrosna próbująca was rozdzielić. -
- Czyli nasz wróg? - spytał zaczynając rozumieć.
- Tak - przyłożyła ręce do miecza i wypowiedziała zaklęcie.
O mieczu który pilnujesz miłości smoczej zmień się w naszyjnik który będzie pilnował wybranki od wschodu słońca do zachodu księżyca
- Gotowe - miecz pod wpływem zaklęcia zmienił się w piękny naszyjnik z gwiazdą. Cały zrobiony był ze złota.
- Natsu nie dawaj go jeszcze nikomu. Gdy będziesz pewien że kochasz tą osobę daj jej to jednak przemyśl fakt że od czasu gdy go ubierze gwiazdy i smoki uznają ją za twoją kochankę. A zwłaszcza Smoczy Zabójca Wiatru. - podała mu naszyjnik. Siedzieli na przeciw siebie w milczeniu. Tę niezręczną ciszę przerwał Happy wlatując do sypialni.
- Natsu! Lucy cię woła jest straszna! - chłopaka oblał pot przeliczając ile czasu zmarnował na to wszystko.
- Spokojnie chłopcy ja zaniosę Lucy ubranie a wy zejdźcie do jadalni na śniadanie - wzięła z rąk Natsu sukienkę i ruszyła do blondynki. Chłopcy opuścili sypialnie i posłusznie zeszli na śniadanie.
- Natsu co ty tam robiłeś z kuzynką Lucy? - spytał. Nie otrzymał jednak odpowiedzi ponieważ jego przyjaciel ciągle powtarzał treść opowieści.
Lina weszła do łazienki w której była jej kuzynka.
- Lucy - 
- Lina? - spytała dziewczyna dziwiąc się na  jej widok.
-Ale co ty tu robisz? -
- Przyniosłam ci ubrania bo Natsu-kun jest zajęty - podała jej fioletowe okrycie. Blondynka ubrała się. 
- Lucy wyglądasz w tym prześlicznie - klasnęła w dłonie zachwycona.
- Ja muszę się iść do pokoju spakować i schodzę już na śniadanie - wyszła z pokoju. Z dużej szafy wyciągnęła dwie duże walizki. Dokładnie spakowała i ułożyła odzież.  Nagle zauważyła pod na spodzie szuflady kartkę. Wzięła ją i zaczęła uważnie czytać.
Ogień czy wiatr? Nie mogę się zdecydować. To już mój setny dzień odkąd zaczęłam pisać pamiętnik. Postanowiłam że wybiorę kiedy będę pewna w stu procentach. Niestety jestem tylko śmiertelniczką. Większą wieź jednak czuję do Jude. To jego wybiorę. Jest kochany i jesteśmy w jednej gildii. To życie jest po prostu cudowne ,ale co mam zrobić jeśli Ari nie wybaczy mi i jemu? Jestem tylko władczynią Gwiazd. Nie miałabym żadnych szans gdybym miała zmierzyć się z Smoczym zabójcą wiatru czy Feniksa. Wybiorę Jude jest uroczy tak jestem pewna teraz tylko tego się trzymać. Inaczej ..-
W tym miejscu nie mogła doczytać się ostatniego słowa. Bok kartki potwierdzał iż była ona wyrwana. Nie miała wątpliwości to pisała jej mama. Bo kto inny władał magią Gwiazd i pisał by o jej ojcu. Tyle że jej ojciec był magiem ognia? Tego nie wiedziała. Jak i tego że mama była władczynią Gwiazd.O ko0go mogło chodzić że smoczy zabójca wiatru? Z tych wszystkich pytań zaczęło jej się kręcić w głowie.
- Lucy widzę że znalazłaś stronę z pamiętnika. No cóż tu była a ja jej szukała. - niespodziewanie do pokoju weszła jej kuzynka.
- To ty wiedziałaś? - spojrzała na nią.
- A jak mogła bym nie wiedzieć skoro to mój ojciec by ł smoczym zabójca wiatru? -
- Smoczym zabójcą wiatru?- 
- Tak. Jednak twoja matka wybrała jego barta. -
-Opowiedz mi wszystko co wiesz ! -poprosiła kuzynkę.
- Zgoda. Twój ojciec i mój tak naprawdę byli przyrodnimi braćmi. Twojego ojca wychował jeden z tysiąca smoków ognia. Mojego ojca wychowała smoczyca. Nie byli wychowankami jakiś tam króli jak twój kochanek że samego władcy ognia Igneela. Jednak Layla była królową Gwiazd. Ty też nią jesteś chociaż jeszcze o tej mocy nie odkryłaś. To że nasi tatusiowie byli połączeni z normalnymi smokami my ich dzieci nie mogliśmy odziedziczyć po nich mocy. Dlatego twój kochanek jest teraz Ognisty smoczkiem a smoczek Wiatru nie wiem gdzie jest. Jednak dowiedziałam się że jst to dziewczyna. - Lucy zamurowało. Nie mogła uwierzyć. Tyle tajemnic ale dzięki Line wie o wiele więcej.
- Wiesz gdzie jest reszta pamiętnika? - 
- Nie niestety mam tylko tą stronę. Cały pamiętnik powinien być w gildii Fairy Tail jak i rozwiązanie całej naszej rodzinnej zagadki. Rozwiąż ją i powiedz mi jej rozwiązanie zgoda? - poprosiła. Blondynka skiwneła głową i razem zeszły do jednali gdzie z pełnymi brzuchami czekali na nich Happy i Natsu. Dziewczyny usiadły i zaczęły posiłek. Kiedy skończyły chłopcy weszli do sypialń i znieśli walizki.
-Lucy jesteś gotowa krzyczał do dziewczyny. Blondynką bardzo ciężko było się rozstać. 
- Obiecaj że niedługo mnie odwiedzisz w Magnolii - Lina przyłożyła palec i obiecały sobie.
- Lucy! - powtórzył zniecierpliwiony. 
-Już, już - podbiegła do niego i palcem wepchnęła mu coś do ust.
- Co to jest? Gorzkie - marudził. 
- To na tą twoją chorobę lokomocyjną. - odparła z uśmiechem i ruszyli na peron.

wtorek, 24 września 2013

8. Lissana ,miłość i sny cz.1

- Ja też cię kocham - pocałowała go. On odwzajemnił to z wielką przyjemnością i radością.  Spojrzał na nią martwiącym i smutnym wzrokiem.
- Lucy powiesz mi co się dzieje ? - spytał widząc że jak zapytał o to odwróciła głowę.
- O nic - odparła
- Jak nic ? Codziennie krzyczysz w nocy - przytulił ją od tyłu. Zaczął całować delikatnie jej obojczyki.
- To powiesz mi? Wiesz że możesz na mnie liczyć. Pamiętasz? -
- Pamiętam - powiedziała a z jej oczu poleciały łzy, przypominając sobie codzienny obraz.
- Po prostu  co noc śni mi się koszmar -
- Nie ufasz mi - stwierdził. Ona chciała mu powiedzieć że to nie tak jednak zanim zdążyła otworzyć usta ,usłyszała zamykane drzwi. On musiał to wszystko przemyśleć. Raz mówi mu że go kocha ,a potem mu nie ufa na tyle żeby powiedzieć czemu płacze. Nie uważał tego za normalne. Nogi zaprowadziły go do ogrodu. Spojrzał na kolorowe róże. Jego uwagę przyciągnęła żółta jak jej blond włosy. Może zbyt na nią naciska? Albo chce zapomnieć o tym co jej się śniło ,a on zamiast jej pomóc pogarsza jej stan? Poczuł się winny snem dziewczyny.Spojrzał na gwiazdy. Wszystko kojarzyło mu się z dziewczyną. Z poczuciem winny zerwał po każdym rodzaju róży. Ułożył z nich bukiet i poszedł w stronę domu. Szedł przez korytarz myślą co ma jej powiedzieć. Cicho wszedł do sypialni. Lucy siedziała na łóżku głaskając kota i patrząc na księżyc, którego promienie przez okno świeciły na nią.
- Lucy , -odwróciła się w jego stronę.
- Przepraszam - wręczył jej bukiet widząc jej zaszklone oczy.
- Natsu .. - wzięła do rąk bukiet. Spojrzała na kwiaty i uśmiechneła się.Odłożyła róże na poduszki. Podeszłą do chłopaka i załapała za jego policzki.
- To ja przepraszam - z jej oczu poleciały słone łzy. On tak bardzo ich nie lubił. Przytulił ją najmocniej jak umiał.
- Już dobrze - mówił głaskając jej głowę dłonią.
- Nie .. chciałeś wiedzieć dlaczego płacze. Co dzień śni mi się że ty ... ty umierasz widzę jak ciebie zabija pewna osoba - nie powiedziała mu kto. On już chciał o to zapytać ,lecz przypomniał sobie jej łzy. Nie odezwał się tylko całował w czoło aż przestała płakać.
- Ja nie umrę.. nie zostawię cię samej .. obiecuję - spojrzał na jej piękne oczy. Spojrzał na kuszące wargi. Miał świadomość że jeśli na nie spojrzy nie powstrzyma się. Powoli z namiętnością i delikatnością pocałował ją. Ona odwzajemniła to. Miała pewność że on dotrzymuje obietnic. Ich pocałunek pogłębiał się z każdą minioną sekundą. Niestety musieli przerwać tak piękną chwilę.
- Lucy - pociągnął ją do siebie i zamknął w silnych ramionach. Delikatnie z wtuloną dziewczyną opadł na łóżko. Leżeli dalej przytuleni. Blondynka słyszała bicie jego serca. Ten rytm ją uspokoił. Leniwie zamknęła oczy. Chłopak bacznie obserwował swoją ukochaną. Widział jak pojedynczy kosmyk jej włosów zasłonił jej twarz. Delikatnie odsunął jedną ze swoich rąk i delikatnie jak puszek odgarnął błąkające się włosy. Była taka nie winna i słodka. Sam z takich rozmyślań nie wiedział kiedy zamknął oczy. Oboje przytuleni do siebie pogrążyli się w  snach. 
(Sen Natsu)
Leżałem na polanie z przytuloną do mojego torsu blondynką. Patrzała na mnie swoimi słodkimi oczami. 
- Lucy - przybliżyłem się i złożyłem na jej wargach słodki pocałunek. 
- Kocham cię - odparłem zaciągając się jej słodkim zapachem. 
-Ja ciebie też - leżeliśmy tak pod błękitnym niebem. Bez zmartwień i problemów. Sami we dwoje szczęśliwi powtarzając sobie te dwa słowa "Kocham cię" .
- Nie Natsu to nie tak ma być! - krzyknął jakiś głos z góry. Nagle trzymana w moich ramionach dziewczyna zaczęła znikać.
- Lucy! - pędem wstałem z trawy jednak było już za późno. Po dziewczynie  o czekoladowych oczach nie pozostało ani śladu. Przodem do mnie pojawiła się ..Lisanna!
- Lisanna? - spytałem. Ona uśmiechała się swoim uśmiechem.
- To tak ma być widzisz Natsu? - podeszła do mnie i przytuliła obejmując mnie w pasie.
- Co ty tu robisz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Byłem zdziwiony zniknięciem Lucy i spotkaniem biało-włosej.
- Ja? Natsu obejrzyj się. To wszystko to sen. -
- Ale skąd ty się tu wzięłaś? -
- Jak to skąd jestem twoją dziewczyną to chyba jasne że śnisz o mnie - odparła podkreślając słowa TWOJĄ DZIEWCZYNĄ. 
- Nie to nie prawda ja kocham Lu..-
- Nie!! - odepchnęła mnie.
-Nawet nie wymawiaj jej imienia kiedy jestem z tobą! - wrzeszczała na mnie. Skoro to sen to ja chcę się obudzić by móc znowu przytulić i pocałować Lucy.
- Czy ty mnie słuchasz?! - 
- Do zobaczenia w gildii Lisanna - zacząłem się budzić.
 Chłopak obudził się. Poczuł że trzyma coś w swoich dłoniach. Spojrzał w dół i ujrzał ukochaną śpiącą dziewczynę. Lucy spała spokojnie. Nie miał serca jej budzić. Położył głowę i próbował znowu usnąć. W ten pojawił mu się obraz rozwścieczonej Lucy krzyczącego i strzelającego focha na niego za to że jej nie obudził. Na tychmiast się poderwał i lekko szturchał dziewczynę. Nie wytrzymał i przybliżył swoje usta do jej ucha.
- Lucy - szepnął. Podziałało dziewczyna z grymasem na twarzy przewróciła się na drugą stronę. 
- Niee .. oddammm....cii...go = zaczęła wymawiać przez sen.

(Sen Lucy)
Wędrowałam przez ulice Magnolii z Natsu. Tak bardzo się kochamy. 
- Natsu zobacz! - pokazałam mu ręką na piękne miejsce przy rzece i wiśni. On pociągną mnie za rękę. Podeszliśmy do wiśni na której chłopak wypalił moje imię.
- I jak ci się podba? - spytał uśmiechając się. Nagle zamiast mojego imienia, pojawiło się imię Lisanna. Obok nas pojawiła się biało-włosa. Gdy ujrzała że trzymam chłopaka za rękę zrobiła skwaszoną minę. Zazdrościła. Natsu zabrał swoją dłoń rozłączając nas. Lisanna wykorzystała okazję i przytuliła się do niego. 
- Natsu co ty? - tylko tyle mogła powiedzieć.
- Lucy kocham Lisannę nie ciebie - odparł i na moich oczach pocałował się z nią! Roztrzęsiona upadłam na kolana czułam tylko kopie i wymierza policzki. 
- Wygrałam widzisz? - odeszła z moim ukochanym.
- Nie oddam ci go - wypowiedziałam te słowa i zamknęłam oczy umarłam? 
Chłopak dalej próbował obudzić dziewczynę.
- Lucy - szeptał. Nagle dziewczyna otworzyła oczy. 
- Dzień dobry moja księżniczko - 
- Dzień dobry - przybliżyła swoją twarz do chłopaka i złożyła na jego wargach słodki i delikatny pocałunek.
- Co ci się śniło ? - spytał.
- Nic a co. - nie chciała go martwić, to był pierwszy sen który mogła spokojnie przespać. Już otworzył buzię by powiedzieć gdy do pokoju zapukała pokojówka. 
- Proszę - odparła Lucy wstając i ubierając na siebie zawieszony na łóżku szlafrok chłopaka. 
- Panienka zaprasza was na śniadanie - odparła i odeszła. Lucy obróciła się a tuż za nią stał już gotowy do wyjścia Salamander który na słowo "śniadanie" z prędkością światła się uszykował.
- Lucy długo jeszcze? - spytał pukając w drzwi łazienki. 
- Kurczę Natsu możesz iść do mojego pokoju i przynieść ubrania które są na komodzie? - spytała za drzwiami. 
- No dobrze - wszedł do jej pokoju. Rzeczywiście ubrania były ułożone na komodzie. Jego ciekawość osiągnęła zenitu musiał zajrzeć. Podszedł cichym krokiem do szuflady gdzie Lucy trzymała bieliznę. Zajrzał doi środka. Niespodziewanie usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju.
- Przepraszam .- zaniepokojony obrócił się co uchroniło go przed stratą życia.
*^* 
No to sprawy z nowym i starym blogiem zostały już uszykowane :D Za dwa dni pojawi się następny rozdział ;3 Mam nadzieję że każdy ucieszył się na wieść że moja ukochana kuzynka zatrzymała bloga tego i drugiego. No to do zobaczenia wsza Marta :*