- Lucy Happy czekajcie! - posłusznie odsunęli się na bok by mógł do nich dołączyć. Chłopak nosił w obu rękach walizki i na plecach bagaż więc nikt nie dziwił mu się ze zmęczenia. Usłyszeli gwizd i po chwili pociąg do Magnolii wjechał na peron.
- Chodźcie - odparł unosząc się w górę kotek.
- Pomogę ci - Lucy wzięła jedną z walizek trzymanych w dłoniach chłopaka. Już miała odejść gdy ten wolną ręką złapał jej delikatną dłoń. Ona spojrzała na jego zarumienioną i schowaną pod różowymi kosmykami twarz. Uśmiechała się szeroko. Podeszła i dała całusa w policzek.
- Tak cię nie zgubię - próbował znaleźć jakieś wytłumaczenie choć wiedział że blondynka rozumie jego zachowanie mimo takich wymówek.
- Lucy Natsu tutaj - mach do nich niebieski przyjaciel który zajął już miejsca w pociągu. Weszli spokojnie dalej trzymając się za ręce. O dziwo tabletki podziałały i chłopak dobrze się czuł. Happy przyglądał się szczęśliwej Lucy. Naszła go wielka ochota ..
- Lucy a wiesz że kiedy blondynki się uśmiechają to tyją z 5 kilo. Widać że bardzo dużo się w życiu uśmiechałaś skoro tyle -
- Zamknij się Happy - odpowiedział niespodziewanie Natsu. Przyjaciel wpatrywał się w niego z oszołomioną miną.
- Natsu chory jesteś? - spytał nie dowierzając w słowa.
- Jestem zdrowy tylko nie psuj Lucy jej humoru - tego się nie spodziewała. Nie myślała że Natsu kiedy kol-wiek powie tak swojemu partnerowi. Ręka chłopaka objęła w tali dziewczynę i przysunęła do siebie.
- Natsu? - spojrzała na niego. Usłyszała gwizd pojazdu. Ruszyli.
- Hm? -
- Nie już nic - odparła wtulając głowę w jego tors. Happy siedział naprzeciw nich i przyglądał się wszystkiemu z wielki zdziwieniem.
- Wy się llllubicciee! - oznajmił patrząc na parę. Oni spojrzeli na swoje twarze z małymi rumieńcami.
- Tak Happy - chłopak dalej wpatrywał się w trzymaną w objęciach dziewczynę. Jej rumieńce przysłoniły policzki. On powoli swoimi wargami dotknął jej ust. Pocałunek był może krótki lecz uczuciowy i magiczny. Ona wtuliła się w jego tors i zasnęła.
- Natsu ale ty naprawdę jesteś z Lucy? - spytał nie dowierzający kotek.
- Tak. - Happy podleciał do przyjaciele i na jednej jego nodze zwinął się w kłębek i usnął. Natsu wpatrywał się w krajobraz za oknem. Był szczęśliwy. Ma przy sobie dwie najważniejsze istoty. Minęła tak może godzina? Poczuł jak dziewczyna się trzęsie. Jej czoło oblał zimny pot.
- Lucy - szturchnął ją. Nie podziałało. Happy obudził się słysząc przerażone krzyki.
- Natsu? - spytał zaspany. Spojrzała na niego. Był przerażony. Swój wzrok przeniósł na maginię Gwiezdnych Duchów. Dalej była okryta potem i trzęsła się.
- Happy pomóż mi ją obudzić szybko! - kotek krzyczał a chłopak szturchał ją. Jednak nic nie odnosiło skutków. Pociąg dojechał do Magnolii. Chłopak wziął blondynkę na ręce i razem z przyjacielem biegli ile mieli siły w nogach do gildii.
(Narrator Lucy :D)
-Gdzie ja jestem? - spytałam. Na około mnie była ciemność. Nagle przede mną pojawiła się postać Lisanny.
- Lisanna? - spojrzała na mnie z chęcią mordu.
- Tyle razy pokazuję ci ten obraz! A ty dalej jesteś coraz bliżej z moim Natsu! Nie pozwolę ci na to słyszysz?! - wykrzyczała mi w twarz. Czy ona myślała że naprawdę jestem taka głupia?
- Już dawno dowiedziałam się że to ty jesteś smoczym zabójcą wiatru. Jako małe dziecko spotkałaś mojego wujka który podarował ci tą moc. Jednak nie przypuszczałam że użyjesz wiatru snu by co noc dręczyć mnie tymi koszmarami. - odrzekałam dumna z siebie że odgadłam całą tą tajemnice z martwym Natsu i Lisanną.
- No gratuluje blondynko tylko widać nie doczytałaś że jeśli jesteś pod wpływem mojego zaklęcia to ja decyduję kiedy twój koszmar się zakończy. - że co? Jak to nie mogę opuścić tego miejsca. Natsu mnie obudzi i będzie ..
- Dobrze? Nie to mi z Natsu będzie dobrze a ty tu sobie trochę pośpisz dopóki ja z Natsu nie będziemy szczęśliwi. Chociaż jeśli twoje serce nie wytrzyma sama sobie złagodzisz ból. Haha- słyszałam jej szyderczy śmiech. Niespodziewanie ona zniknęła. Przede mną pojawiły się koszmary. Natsu we krwi, przyjaciele. A to wszystko była moja wina.
- Nie! -zaczęłam krzyczeć. Muszę się opanować dla Natsu. Tylko jak? Nie ma stąd żadnego wyjścia. Złapałam dłonią za moje klucze. No tak ona mogła mnie tu sprowadzić jednak dalej jestem ubrana tak jak wchodziłam do pociągu. Wyciągnęłam klucz Leo.
- Otwórz się bramo lwa! Leo! - przede mną pojawiła się poświata. Błagam aby się udało.
- Lucy! - na szyję rzucił mi się chłopak.
-Loki udało mi się - powiedziałam uradowana.
- Tak długo cie nie widziałem. Tęskniłem i martwiłem się o ciebie wiesz? -
- Długo? Jestem tu może z godzinę? -
- Co? Na ziemi nie ma cię od trzech miesięcy. - ile? Ta cyfra nie mieściła mi się w głowie.
- Ale jak? -
- Sami nie widzieliśmy. Nagle zniknęłaś. To znaczy twoje ciało jest na ziemi ale to tak jakby twoja dusza została gdzieś zamknięta a tak ogólnie to gdzie jesteśmy? - musiałam mu opowiedzieć co się stało. Opowiedziałam mu całą historię razem z tym że moja mama wybierała. Lisanna jest smoczym zabójca wiatru.
- Teraz to wszystko ma sens. -
- Loki a co z Natsu? - musiałam spytać. Mina ducha zrzedniała.
- Natsu cały czas siedzi obok twojego łóżka. Nie chce jeść. Żeby poszedł do domu musimy go odciągać siłą. Wszyscy się martwimy. Jest w kiepskim stanie. - do moich oczu zebrały się łzy.
- Loki możesz zejść na ziemię prawda? -
- Tak ale -
- Powiedz wszystko mistrzowi. I Natsu że dobrze się czuję i go kocham dobrze? - może w ten sposób go trochę pocieszę.
- Zgoda ale potem mnie tu znowu wzywasz musimy cię z tego jakoś wyciągnąć. -
- Dobrze - odparłam a duch przede mną zniknął. Gdy tylko zniknął jakikolwiek ślad jego obecności znowu pojawiły się przede mną te obrazy to cierpienie.
-Mira gdzie Natsu? - spytała jako jedyna szczęśliwa w gildii Lisanna.
- Przy Lucy - odparła. Biało-włosej się to nie spodobało. Przecież Lucy umiera każdy to wiedział a on dalej tam siedzi. Minęły już trzy miesiące od kąt Natsu przyniósł śpiącą Lucy do gildii.
- Hm - Lisanna zastanawiała się jakby tu sobie poprawić humor.
Siedziałem przy jednym z łóżek. Co takiego ona zrobiła by teraz spać? Spytałem dalej patrząc na jej śpiącą twarz. To już trzy miesiące odkąd nie widziałem jej uśmiechu. Teraz tylko leży i czasem krzyczy z przerażenia. Każdy w gildii robi co może by pomóc w jej obudzeniu. Happy zamieszkał z Wendy i Carlą bo ja się z stąd nie ruszam. Jedynie Mira z groźbą każe mi zjadać jedzenie które przygotowała. Nie miałem ochoty nic jeść ani spać. Pragnąłem tylko tego aby ona się obudziła. Ta piękna dziewczyna którą kochałem ponad życie. Teraz leżała bez ruchu przypięta do różnych maszyn. Mógłbym oddać wszystko by zobaczyć ją szczęśliwą.
- Natsu - usłyszałem za mną głos. Nie chętnie odwróciłem się. W drzwiach stał Loki.
- Hm? - spytałem nie mam ochoty na pogawędki.
- Mam wiadomość od ..Lucy - czy ja dobrze słyszę? Nie mogłem nic z siebie wydusić ze zdziwienia.
- Kazała przekazać że cię kocha - powoli jedna po drugiej na ziemię skapywały moje słone łzy.
- Spotkałeś ją? - wydusiłem poprzez łzy.
- Tak czuje się dobrze choć- nie wytrzymałem i złapałem ucha za koszulę.
- Gdzie ona jest?! - wykrzyknąłem. Jest nadzieja że ją odnajdę..
- Jest uwięziona -
- Ale gdzie? -
- Najlepiej jeśli pójdziesz teraz ze mną do mistrza - czy miałem jakiś inny wybór jeszcze raz spojrzałem na śpiącą Lucy.
- Najlepiej jeśli pójdziesz teraz ze mną do mistrza - czy miałem jakiś inny wybór jeszcze raz spojrzałem na śpiącą Lucy.