Był
właśnie w gildii a obok niego siedział niebieski kotek jedzący
rybkę. Kątem oka spojrzał na przyjaciół. Erza zajadała swoje
ciasto truskawkowe ,które dosłownie kochała na zabój. Mrożonka
chodził w gaciach po gildii ,a Juvia nie mal mdlała za każdym
razem na jego widok. Inni pili albo brali misję. A on siedział
zajadając jedzenie. Często a raczej coraz częściej myślał o
niej co robi? Gdzie jest? Czy jest szczęśliwa? Z zamyśleń wyrwał
go głos Happiego.
-Natsu
kasa nam się kończy chodźmy na misję- jego mały przyjaciel
potrafił poprawić każdemu humor ,a jemu najbardziej.
-
No chyba nie ma wyjścia- leniwie wstał od stołu i podszedł do
tablicy. Jak co dzień obok niej stał Nab.
-
Happy co powiesz na tą?- uśmiechnięty chłopak w prawej ręce
trzymał misję z bardzo dużą nagrodą za zabicie potwora. Nagle
usłyszał jak do tablicy podchodzi Mira. Była smutna ,co nie było
częstym widokiem. Niemal płacząc przyczepiła jedną misję. I
szybko pobiegła do swojego brata. Słyszał jak nakłania go aby to
on ją wziął. Zaciekawiony podszedł do nowo przyczepionej kartki.
A jego oczy się rozszerzyły
Uwaga
Grupa
wykorzystywanych dziewczyn błaga o pomoc!. Uwięzione w restauracji
jesteśmy zmuszane do najgorszych prac. Jeśli chcecie nam pomóc
przybądźcie do restauracji „Bor Metr”na ulicy wiśniowej
dziewiętnaście.
Nagroda
to:
100.000.klejnotów.
Tu
taj są zamieszczone imiona przetrzymywanych dziewczyn, może ktoś z
was będzie znał choć jedną...:
-Yuri
Mosti
-Kotomi
Darn
-Nanmi
Fingalu
-Jimanna
Glunst
-Asuna
Migoto
-Hanna
Belur
-Lucy
Heartfillia
Z
nie dowierzaniem czytał ponownie ostatnie nazwisko. Lucy.. to musi
być ona, był tego pewny. Jednocześnie czuł radość w sercu.
Znalazł ją. Teraz ją nareszcie zobaczy i przytuli. A z drugiej
strony bał się. Trafiła do takiego miejsca. Musi ją uratować.
Tego był pewien. Zaskoczony kotek wpatrywał się w przyjaciela był
taki zamyślony co zupełnie do niego nie pasowało. Zobaczył jak
ponownie wgniata ściągnięte przed chwilą zlecenie o zgładzeniu
potwora i zrywa nowo powieszoną kartkę. Ruszyli szybkimi krokami do
Miry.
-
Mircia biorę tą- odpowiedział bez swojego uśmiechu. Każdy kto
był w gildii zaprzestał tego co właśnie robił i zwrócił wzrok
na Natsu, który szybko opuścił pomieszczenie. Nigdy by nie wziął
takiej misji ale tu chodzi o Lucy. Tyle jej nie widział. Nie pozwoli
komuś uratować jej i wypuścić. Uratuje ja i nie odstąpi na krok
będzie jej pilnował jak oka w głowie. Na świadomość swoich
myśleń uśmiechną się. Happy który mu się cały czas przyglądał
patrzył zdziwiony na partnera.
-Natsu-
powiedział gdy biegli pod wskazany adres.
-Hmm..-
popatrzał niego zdziwiony nigdy nie mówił mu o Lucy. Nie pokazał
nawet treści zadania gdyż po przeczytaniu ze złości o porwanie i
uwięzienie blondynki ją spalił.
-
Dlaczego wybrałeś tą misję?- spytał nie odrywając wzroku od
chłopaka.
-
Zobaczysz później a teraz liczę na twoją pomoc partnerze –
kotek uwielbiał jak mówił tak do niego więc łapiąc go w pasie
podniósł do góry i wołając swoje „ Maxima sped” leciał na
swoich skrzydłach jak najszybciej umiał. Po upływie pięciu minut
byli nad dachem budynku.
-
Happy puść mnie -kotek posłusznie opuścił chłopaka ,który z
wielkim hukiem opadł na dach owej restauracji. Podniósł się.
-
Lucy wytrzymaj jeszcze chwilę- powiedział do siebie.
Ranek
restauracja
Obudził
ją jak zwykle dzwonek oznajmujący śniadanie. Wstała jak co dzień
od tygodnia wzięła prysznic. Obawiała się dzisiejszego dnia. To
dziś miała być kelnerką nie na próbę. Może będzie miała
szczęście i nikt jej nie wybierze. Nie. To nie było możliwe. Już
wiele mężczyzn ja zamawiało lecz ratowała ją Hanna mówiąc „ona
jest nowa i musi się przyzwyczaić” lub coś w tym stylu. Hanna i
ona dogadywały się wspaniale były najlepszymi przyjaciółkami.
Jeśli dziś ktoś ją wybierze, będzie musiała coś wymyślić.
Nie chciała mieć w takim miejscu i z pierwszym lepszym przeżywać
chwile, które chciała zostawić dla swojego ukochanego. Minęła
noc więc na pewno zlecenie już doszło do gildii. A jeśli nikt nie
przyjdzie? Ciągle niepokoiła się z tą myślą. Ubrana w strój
ruszyła do sali. Od razu zauważyła że brakuje Asuny. Szturchnęła
lekko w ramię Hannę.
-
Hanna co się stało z Asuną?- spytała jedząc śniadanie.
-
Słyszałam że wczoraj wieczorem odmówiła klientowi. A Dina
oznajmiła iż ma gorączkę i dziś się nie pojawi.- powiedziała.
Każdy bał się . Złamała zasadę jako pierwsza i następnego dnia
już się nie pojawiła. Była przerażona. Jak podła mogła być
Dina w stosunku do niej. Z okropnych zamyśleń wyrwał ją dźwięk
który na nowo zagościł w niej uczucie strachu. Bała się z coraz
bardziej z sekundy na sekundę. Hanna widząc ją taką zestresowaną
,położyła dłoń na jej ramieniu szepcząc do ucha „ nie martw
się Fairy Tail na pewno zdąży”. Bardzo chciała w to wierzyć.
Roznosiła alkohol a mężczyzn którzy ślinili się na jej widok
,obsługiwała Hanna puszczając do niej oczko. Cieszyła się że
jest tu Hanna. Radosna z mniejszym strachem podeszła do
czarno-niebiesko włosego chłopaka. A on dokładnie śledząc jej
ruch nagle pociągnął ją za rękę. Wstał. I ciągną ją za sobą
.
-
Przepraszam..mógłby pan puścić- odpowiedzią na jej pytanie było
tylko krótkie i srogie „Nie”. Bała się uśmiech zniknął jej
z twarzy. Zaczęła drżeć ze strachu. Chłopak pociągnął ją do
pokoju ósmego. Po raz pierwszy była w tym pokoju i już miała go
dosyć. Rzucił ja na łóżko z czerwoną pościelą.
-
Wypuść mnie stąd -powiedziała widząc jak on zamyka drzwi na
klucz.
-
Nie ma mowy zapłacę ci więc o to się bać nie musisz. Ale wiesz
nie ma nic za darmo.
-Ja
chcę dobrą zabawę a ty kasę idealne rozwiązanie – uśmiechnął
się chytrze.
-
Nic nie będę robić nie będzie żadnej zabawy a teraz wypuść
mnie stąd- zaczęła krzyczeć.
-
Zamknij się nie wyjdziesz stąd- uderzył ją w twarz.
-Skoro
nie będzie zabawy do będzie kara – Podchodził do niej wolno z
uśmiechem, jej serce biło jak szalone. Poczuła kolejne uderzenie w
twarz, a w ustach zawitał jej smak krwi. Splunęła ją prosto pod
nogi mężczyzny, nie miała zamiaru dać mu żadnej satysfakcji i
już chciała złapać za swoje klucze, kiedy przypomniała sobie, że
ich nie ma...
-
tak jest kara niegrzecznych dziewczynek- Mężczyzna popchnął ją
tym samym przewracając na podłogę. Bez kluczy była bezbronna.
Widziała jak mężczyzna wysuwa nogę w jej stronę, zamknęła oczy
i poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej. Śmiał się
szyderczo na jej nie udane próby podniesienia się, zadawał jej
kolejne ciosy, a każdy jej przepełniony bólem krzyk bawił go
niczym najlepsze kawały. Nagle poczuli jak cały budynek zadrżał
się i coś spadło na dach wywołując wielki huk. Po chwili
zobaczyli jak wszyscy mężczyźni wybiegają z budynku z czymś
podpalonym. Nie mogła już dłużejj wytrzymać. Ból wziął nad
nią górę.
-
Natsu -wyszeptała ostatkami sił ,po czym zemdlała.
On
podpalając swoje pięści ruszył na mężczyzn. Po nie upływie
minuty wybiegali poparzeni z budynku. A wolne dziewczyny aż
piszczały z radości. Podeszła do niego Hanna.
-
Witaj jestem Hanna to ja złożyłam zlecenie o uwolnienie nas ,tylko
mógłbyś spalić te faktury?- spytała podając mu stos podpisanych
umów o pracę. Zapalił swoją pięść i już po chwili zamiast
sterty papieru stała grudka pyłu. Wszystkie dziewczyny zabierając
swoje rzeczy wynosiły się z tego miejsca gdy została tylko Hanna
związana Dina i Natsu. Nagle Hannie przypomniało się .
-
Lucy trzeba ją ratować – krzyknęła. On również przeklinając
się w myślach że dopiero teraz sobie przypomniał poco naprawdę
wziął tą misję . Biegł jak najszybciej umiał za dziewczyną. Ku
ich zdziwieniu drzwi były otwarte. Nie pewnie weszli do środka.
Natsu niemal chciał krzyczeć z radości i smutku. Dziewczyna leżała
nieprzytomna na podłodze, na jej ciele można było dostrzec wiele
siniaków a z jej ust delikatnie sączyła się krew.
-
Lucy – rzuciła się na nią Hanna. Pierwszym co zrobiła było
sprawdzenie jej pulsu. Był wyczuwalny. Co ucieszyło dziewczynę.
-
Lucy ...nareszcie- powiedział chłopak stojąc z zaciśniętymi
pięściami. Podszedł do blondynki. Kucnął i wziął na swoje
ręce.
-
Znasz ją ?-spytała .Również czekał na odpowiedź zdziwiony
Happy.
-
Tak. Wezmę ją do gildii więc nie martw się o nią- Powiedział
,już wychodził z budynku gdy Hanna zawołała go. Odwrócił się w
jej stronę a ona dając mu nagrodę w postaci 100.000 kryształów
podała coś bardzo ważnego Lucy jej klucze.
-Opiekuj
się nią dobrze – powiedziała i zniknęła za rogiem. On martwiąc
się stanem blondynki ruszył szybkim krokiem do gildii. Bał się ze
coś może stać się jej poważnego jeśli jeszcze chwile będzie w
takim stanie. Drzwi do gildii otworzył w jak zwykle swoim stylu,
kopniakiem, jednak wcale nie krzyczał „WRÓCIŁEM” jak zawsze.
-
WENDY – ryknął na cały głos rozglądając się za niebiesko
włosą. Macao widząc Natsu z dziewczyną zaśmiał się.
-
Natsu to że jedna ci się spodobała nie znaczy że możesz..-
dopiero teraz zobaczyli w jaki m stanie jest blondynka. Wendy
podbiegając wskazała chłopakowi ręką oddział medyczny. Udała
się tam za Natsu razem z Mirą. Położył ją na łóżku. Chciał
poczekać tu tak długo aż się wybudzi jednak przekonała go Mira
ukazując swoją mroczną postać. Tak zmuszony był zastać na
korytarzu. Lecz po chwili przyleciał do niego Happy a za nim
większość gildii ,oczekując wyjaśnień co się dzieje,a kotek
skąd on ją zna.
-
Natsu ! Wytłumacz mi wszystko bo już nic nie rozumiem! - krzyczał.
Różowo włosy jedynie wstał i powędrował za przyjaciółmi.
Usiadł na blacie zaczął wspominać ich pierwsze spotkania.
Wszystko skrócił i gdy doszedł do końca , z oddziału schodziła
uśmiechnięta Mira. Nie czekając na pozwolenie ruszył do jej
pokoju. Nadszedł czas na spotkania ich od tak długiego czasu.
Marzył o tym a teraz to się spełni już za parę chwil. Był już
na korytarzu i sięgał po klamkę od drzwi. Gdy się otworzyły a w
nich stanęła Wendy. Chłopak uśmiechając się do niej pozwolił
jej wyjść po czym stanął w drzwiach. Widział, że Lucy jest
zdezorientowana i nawet nie wie co się stało. Uśmiechnął się,
kiedy jej wzrok go napotkał. Niewiele się zmieniła od tamtego
czasu, jest ładniejsza (I BARDZIEJ CYCATA XDD), zgrabniejsza...
Spojrzał na nią i zastanawiał się, czy ona pamięta kim on jest,
czy go poznaje.
-Natsu!
Zawołała po chwili dziewczyna i z napełnionymi od łez oczami
wstała, aby po chwili wtulić się w ciepłe ciało Dragneela, które
dawało jej tyle poczucia bezpieczeństwa.
-Nareszcie...
Powiedział cicho, jednak ona go usłyszała. Uśmiechnęła się i
mocniej objęła przyjaciela. Po chwili odsunęła się od
różowowłosego i rozglądnęła się ponownie po pomieszczeniu.
-Gdzie
ja jestem? Chłopak nie musiał nic mówić, kiedy dziewczyna ujrzała
jego znak na ramieniu przysłoniła sobie dłonią otwarte ze
zdziwienia usta.
-Fairy
Tail! Zawołała radośnie jednak po chwili spoważniała. Coś jej
to przypomniało...
-Moje
klucze! Już chciała ruszyć znów do tego przeklętego miejsca,
kiedy usłyszała brzęk swoich kluczy, spojrzała na dłoń
Salamandra, na której znajdowały się jej ukochane klucze, całe
jej życie. Wzięła je i przytuliła do siebie jakby przepraszając
za to, co zrobiła, a wtedy Dragneel jeszcze raz ją przytulił.
-Nie
wiedziałem, że jesteś magiem Lucy.
-Ja mogłabym powiedzieć o Tobie to samo. Zaśmiała się dziewczyna, która takim właśnie sposobem odnalazła swojego przyjaciela <albo raczej on ją> i dostała się do gildii, która od zawsze była dla niej marzeniem...
-Ja mogłabym powiedzieć o Tobie to samo. Zaśmiała się dziewczyna, która takim właśnie sposobem odnalazła swojego przyjaciela <albo raczej on ją> i dostała się do gildii, która od zawsze była dla niej marzeniem...