niedziela, 12 maja 2013

Proolog**

- Cześć – odparła blondynka może rok młodsza od niego.- Hej- powiedział nieśmiało. Zdziwienia na jego twarzy nie dało się ukryć. Specjalnie schował szalik jedyny punkt do rozpoznania go. Przez resztkę dnia siedzieli nad rzeką śmiejąc się i rozmawiając.- Co tam masz?- spytała patrząc na skrawek białego szalika.- A to ..nic – rzucił jeszcze bardziej chowając dłoń za sobą. Dziewczynka nagle wstała- Wiedziałam to ty to o tobie wszyscy mówią – uśmiechnęła się szeroko zdziwiło go to jeszcze nikt tak się wobec niego nie zachował. Nie rozumiał tej dziewczyny.- Skoro już to wiesz to czemu nie uciekasz?! - wrzasnął na nią wytrącony nie wiedział czy z nim granie nie wiedział co zrobić.Bo się ciebie nie boję chciałam cię bardzo poznać jesteś miłym bardzo miłym chłopcem- spojrzała na zachodzące słońce.- Będę wracać do domu późno- powiedziała do niego- Przyjdziesz jutro spytał delikatnie się rumieniąc-Jasne PA Natsu do jutra! - wykrzyczała machając mu dłonią na pożegnanie. Spotykali się codziennie od miesiąca. Rozmawiali byli szczęśliwi po raz pierwszy każdy z nich miał prawdziwego przyjaciela.- Lucy zdecydowałem kiedy dorosnę przyłącze się do jakieś gildii razem z tobą – zapalił swoją małą pięść- Jeszcze zdążysz się rozmyślić – wstała  - Natsu przepraszam ale muszę dziś wrócić szybciej- już miała wstać gdy chłopczyk włożył jej coś do rąk.- Najlepszych urodzin Lucy- uśmiechną się do niej szczerze. Natychmiast otworzyła pudełeczko to co tam było napełniło ją szczęściem i radością.- Dziękuje ci Natsu możesz go zapiąć mi go zapiąć-- Jasne – zapiął ostrożnie złoty naszyjnik z różą , obok pudełka była mała niebieska wstążka do włosów Lucy szybko uprała upominki i ruszyła w stronę domu co chwilę machając i krzycząc        -Do zobaczenia Natsu!-Wracała domu szczęśliwa a włosy miała związane niebieską wstążką. Poznała kochanego chłopca, o którym bardzo dużo myślała. Weszła do domu, gdzie czekała na nią nie mała niespodzianka. Urządzili jej przyjęcie, na jej cześć. Po chwili wszyscy śpiewali jej sto lat. Jej matka widziała, że córkę coś gnębi więc postanowiła dowiedzieć się o czym rozmyśla córka. Po przyjęciu razem z Lucy poszły do jej sypialni. Dziewczynka ubrana w różową pidżamę leżała w wielkim łóżku z baldachimem. Mama siedziała obok niej spoglądając na nią z delikatnym uśmiechem.-Lucy o czym tak myślisz?- spytała nie odrywając wzroku od małej dziewczynki.-O niczym – Odparła od razu, jednak było to kłamstwem. Ciągle myślała o swoim różowowłosym przyjacielu.- Widzę że coś cię gnębi – przytuliła do siebie córkę nadal delikatnie się uśmiechając. Opowiedziała jej o przyjacielu i o wszystkich spędzonych z nim chwilach. -Mamo nie bądź na mnie zła – wiedziała że jeśli nie poprosi mamy o dyskrecję już więcej stąd nie wyjdzie, ponieważ jej ojciec był dosyć trudnym człowiekiem.-Nic nie powiem tacie. W końcu nie możesz tu zostać na wieczność. Nie jestem zła tylko szczęśliwa że masz kogoś bliskiego – uśmiechnęła się i ucałowała swoją córkę, po czym wyszła z pokoju. Następnego dnia blondyneczka po zjedzonym śniadaniu jak codziennie wymknęła się nad rzekę. Przechodziła mostem jak zwykle by dostać się na ławkę gdzie spotyka się z Natsu. Zatrzymała się i spojrzała w dół na rzekę. Kochała na nią patrzeć. Usłyszała za sobą dźwięk karocy a po chwili poczuła jak drewniany most zaczyna pękać. To było ostatnie co udało jej się zobaczyć.Szedł zadowolony na spotkanie z ukochaną przyjaciółką. Nie mógł uwierzyć że on dziecko wychowane przez smoka mógł zdobyć kogoś tak bliskiego jak Lucy. Widział już ławkę na której spędzali razem wesoło czas. Wydawało mu się że widzi jak rozmawiali wczoraj i przedwczoraj... Codziennie, jego serce przyśpieszyło. Pamiętał jak Igeneel opowiadał mu o tym co to jest miłość jednak ignorował to uczucie. Był w końcu małym dzieckiem. Obiecał sobie że gdy dorośnie powie Lucy o swoich uczuciach. Widział ją. Patrzyła z mostu na rzekę, była zamyślona jak zawsze kiedy na nią patrzyła. Podniósł dłoń i machał nią energicznie, choć wiedział że i tak za bardzo wpatrzona jest w rzekę. Przyśpieszył kroki by móc szybciej zobaczyć ją z bliska kiedy, za jej plecami przejechała obładowana karota. Ręce już zbliżał do ust chcąc wykrzyczeć radośnie jej imię, gdy usłyszał dzięki wytężonemu słuchowi jak drewniany most pęka. Widział ją i karocę jak w jednej chwili wpadają do płynącej rzeki.-Lucy!!- krzyczał na cały głos, w którym krzyk radości zastąpił krzykiem strachu. Wskoczył do wody. Przechodzący ludzie pomagali karocy ,a on płyną do niej. Jeszcze tylko trochę. Złapał ją za rękę. Udało mu się. Zwinnym ruchem pociągnął ją w swoją strone. Miał ją na rękach nieprzytomną ale żywą. Szybko zjawiła się obsada służących z jej domu, a na samym końcu jej rodzice wraz z lekarzem. Mama dziewczynki nie powstrzymywała łez a chłopak trzymał ją cicho płacząc. Nigdy się tak nie bał odkąd jego ojciec smok go zostawił. Na ciele miała liczne zadrapania, a z jej małej główki sączyła się krew. Lucy zabrano do szpitala nie wpuszczono chłopaka i nawet nie chcieli mu nic powiedzieć mimo jego licznych awantur. Już miał się poddać ,gdy mama Lucy, Layla podeszła do niego z łzami w oczach.-Musisz być Natsu prawda? - spytała łykając. Chłopczyk pokiwał tylko głową twierdząco, na nic innego nie było go teraz stać widząc jej matkę w takim stanie.-Jutro przyjdź tu o tej samej porze. Powiem ci co z Lucy dobrze? - znowu odpowiedział ruchem głowy i płacząc udał się do domu. Martwił się o przyjaciółkę. Połowy nocy nie przespał z powodu zmartwienia. Bał się o nią teraz przydał by mu się ktoś kto go zrozumie. A dokładniej ona, tylko ona go uspokajała. Zasnął śniąc o tym jak blondynka wyszła ze szpitala i codziennie się spotykali. Następnego ranka ruszył w miejsce smutnych wspomnień. Widział już z daleka mamę przyjaciółki.-Witaj Natsu – odpowiedziała nie uśmiechając się. Była tak podobna do Lucy że u chłopca wywołała jeszcze większe uczucie tęsknoty z bliską osobą.-Mam dobre wieści Lucy nie miała zbyt poważnych ran i jutro zostanie wypisana – czuł ulgę ,że nic jej nie jest.-Razem z mężem chcemy się z tego miejsca wyprowadzić , jeśli chcesz ją zobaczyć choć za mną -zrobił niepewny krok na przód. Dlaczego chcą ją stąd zabrać? Nie ma nikogo prócz niej, to z nią wiązał swoje plany na przyszłość... Cały jego świat po ostatnich jej słowach zawalił się. Czy za dużo chciał ? Marzył że będą tu razem. To było oczywiste że kiedyś opuszczą to miejsce ,ale ...wspólnie. Łzy spłynęły po jego dziecięcych policzkach. Szybko przetarł je dłonią, aby nie ukazywać słabości. Nie mógł płakać, ona nie mogła widzieć jego łez. Łzy niczego nie przywrócą, musi żyć dalej. Bijąc się z własnymi uczuciami doszedł do jednego wniosku. Jutro jak się wyprowadzą pójdzie razem z nimi. Wyprowadzi się stąd i dalej będzie z Lucy. Weszli do wielkiego szpitala, jechali windą na trzecie piętro, i do czwartego z prawej strony pokoju. Widział ją spała cała i zdrowa. Cieszył się że będzie żyć, że ją uratował. Gdy tylko ją zobaczył jak spała nie musiała się uśmiechać by wywołać na jego buzi mały uśmiech poprawiając humor. Siedział na krześle z pięć minut. Wyszedł nie wytrzymał. Najchętniej by ją obudził jednak musiała wypocząć. Przed pokojem dziewczynki siedziała jej mama. Podszedł do niej.- Dziękuje że mogłem ją zobaczyć- uśmiechnął się. Ona wstała bez uśmiech i uczuć wpatrywała się w chłopczyka. Przypomniała jej się rozmowa z mężem , iż Lucy nie może się widywać z kimś takim. To z jego powodu została podjęta decyzja o przeprowadzce. Wyciągnąwszy do niego prawą rękę po czym z niej zaczęło wydobywać się złote światło. Ostatnim co usłyszał i zobaczył była smutna twarz kobiety i cicho wyszeptane przepraszam. Nazajutrz obudziły go promienie zachodzącego słońca. Przetarł senne oczy i przypomniał sobie wczorajszą sytuację.- Lucy! - krzyknął wybiegając z szpitala. Biegł prędko do wielkiej rezydencji która niegdyś pełniona życiem, teraz stała cicha bez życia. Bał się, chciał być z nią. Szukał wszystkie pokoje. W pokoju Lucy czuł jej zapach, niestety był on tylko wspomnieniem. Nie mógł odszukać jej za zapachem. Na podłodze obok łóżka znalazł pudełko z wstążkami lecz brakowało jednej...właśnie tej którą podarował jej na urodziny. Płakał... opadł na puste łóżko dziewczynki i dał upust swoim uczuciom. Nie długo po tych wydarzeniach jeździł po całym mieście szukając jej.Ona również płakała nie mogła znieść myśli że straciła bliską osobę. Niedługo po wprowadzeniu do nowego domu jej matka zachorowała i zmarła. Przygnębiona śmiercią i rozstaniem z najbliższymi osobami w jej sercu marzyła by zobaczyć go. Co noc śnił się jej on. Uśmiechał się do niej promiennie.Parę lat później. Jej ojciec po śmierci mamy zagłębił się w fortunie. Nie chcąc dopuścić do zaręczyn które powiększyły by ich fundusze uciekła, żyła skromnie i normalnie. Marzyła aby dołączyć do jakieś gildii i o zobaczeniu tego ukochanego uśmiechu. A on? Należał do gildii, miał wielu przyjaciół i małego niebieskiego partnera, jednak nikt nie ugasi tego uczucia w jego sercu. Chodził na misję i przy każdej z nich wykorzystywał okazje do jakiś poszlak prowadzących do niej. Tak samo jak ona marzył o ich ponownym spotkaniu. Tak biegło ich osobne życie. Oboje marzyli o tym samym czy ich sny i marzenia się spełnią? Czy zostali rozdzieleni na zawsze?

5 komentarzy:

  1. Świetny prolog :3 Im więcej będziemy razem pracować tym lepsze będą tego efekty, także trzymam kciuki za Ciebie Asuna-chan ! Dużo weny :33

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za wyrażenie - ZAJEBISTY PROLOG :3 Będę stałą czytelniczką i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, ciekawa historia że Natsu i Lucy znali się już wcześniej, już jestem ciekawa jak na siebie zareagują jak się spotkają. No to weny i mam nadzieję, że nie zrezygnujesz szybko i będziesz miała duuużo rozdziałów.
    Też prowadzę blog NaLu jakbyś chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuzyneczko zamorduje cię nie dość że cię o coś poprosiłam to dodałaś swoje trzy grosze. No ale do prologu to super ,a i policze się z tobą jak mnie odwidzisz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo.. Świetnie ^^ będę miała co czytać, myślałam że przeczytałam już wszystkie blogi o NaLu. Ten prolog jest super, jestem ciekawa kiedy będzie 1 rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No świetne przekonało mnie na pewno będę czytał dalej :)

    OdpowiedzUsuń