Jeszcze przed chwilą czułam jego ciepłe ciało przy sobie a teraz? Oddala się ode mnie. Chcę biec za nim jednak Gray mnie powstrzymuje.
- Gray puszczaj mnie! - krzyczałam próbując się wyrwać.- Natsu! - pragnęłam aby mnie usłyszał, cofnął się przytulił szepnął że będzie dobrze jednak nic takiego się nie stało. Dlaczego ucieka?
-Uspokoiłaś się już ? - odezwał się chłopak. Trzymał mnie już z godzinę.
- Tak- szepnęłam.
- Lucy to do ciebie - Mira podała mi prezent od Natsu. Wzięłam go.
- Idę do domu - wyszeptałam. Wiedziałam że ktoś mnie śledzi żebym nie szukała różowo-włosego. Otworzyłam drzwi od domu. Cicho stawiałam kroki. One same zaprowadziły mnie do salonu.
- Natsu - wyszeptałam patrząc na podarunek. Otworzyłam go. Znalazłam w nim piękny naszyjnik gwiazdy. Chciałam go zapiąć jednak sama nie dałam rady. Odłożyłam biżuterię na stolik. Zauważyłam w pudełku kartkę. Słowa zapisane przez chłopaka , przyciągnęły ze sobą falę tęsknoty. - Głupek - powiedziałam przez łzy. Przez przez przypadek zwaliłam ręką łańcuszek. Nagle poczułam ciepło. Spojrzałam na ziemię. Naszyjnik otworzył się. Palący z niego ogień był jasny, gorący lecz i przyjazny , opiekuńczy i.. delikatny? Tak te cechy pasują do Natsu. Obok widniały nasze imiona. -Dlaczego mnie opuściłeś skoro mnie kochasz? - nie umiałam tego zrozumieć. Jak się kogoś kocha to chcę się być przy tej osobie tak? Niespodziewanie w pokoju pojawił się Loki.
-To moja wina - wyszeptał.
-O czym ty mówisz Loki? - zapytałam.
- To ja powiedziałem o tym że możesz odzyskać pamięć w taki sposób unikając śmierci. Nie chciałem cię stracić. Jednak widząc twe płaczące oczy i smutną minę gryzie mnie sumienie - teraz rozumiem. Natsu chce mnie chronić , znowu. To wszystko dlatego że jestem taka słaba!
- Loki czy możesz zabrać mnie do świata duchów? - przytaknął głową.Wstałam. Będę trenować, gdy będę ,już wystarczająco silna wrócę na ziemię i odnajdę Natsu.
- Lucy wiesz jaki to czas na ziemi prawda ? -
- Wiem. Jednak muszę zaryzykować. - portal się otworzył a ja skutecznie przez niego przeszłam. Teraz już nie liczy się dla mnie czas ,ale moja siła. Ostatnią rzeczą którą pochwyciłam w dłonie był naszyjnik od Natsu. Od mojego ukochanego. Udało mi się przejść. Gdy tylko pojawiłam się w drugim świecie spojrzałam na biżuterię nic jej nie było.
- Loki mógłbyś mi pomóc -
- Zapiąć oczywiście - dokończył lew. Podałam mu łańcuszek. Podniosłam włosy ,a on mi go zapiął.
- Dziękuję - teraz mogłam zacząć trenować. - A jeszcze jedno co jakiś czas pojawiaj się w gildii. Tylko proszę cię nikomu nie mów że tu jestem. Jedynie powiedz że nie wiesz-
- Mam kłamać? - nie tak dosłownie.
- Proszę - jednak dobrze to sformułował.
- Jak sobie życzysz Lucy - lekko ukłonił się. Nie długo przed nami pojawił się król.
- Moja droga przyjaciółko co cię tu sprowadza? - spytał.
- Przybyłam tu trenować -postanowiłam.
- Więc zaczynajmy! - odrzekł tajemniczo. Później rozpoczęłam trening z każdym duchem.
Gildia.
-To już dwa lata jak zniknęła. - wyszeptała Erza kierowała swoje kroki w stronę mistrza.
- Mistrzu to dziś mijają dwa lata. Nie możemy dłużej okłamywać Natsu -powiedziała. Staruszek poczochrał się po siwym wąsie.
- Więc ty mu o tym powiedz. - stwierdził. Podał jej kartę do komunikacji z chłopakiem.
- Ohayo mistrzu - usłyszała głos roześmianego różowo-włosego.
- Natsu tu Erza mam smutne wieści -
- Co się dzieje? - tym razem usłyszała poważny głos.
- Lucy ona. Dwa lata temu zniknęła. Nie mamy żadnych z nią kontaktów.-
- A gwiezdne duchy?! - krzyknął
- Też nic nie wiedzą. Przykro mi Natsu jednak wszyscy uważamy ją za ..zmarłą - dokończyła. Ta wiadomość zszokowała chłopakiem.
- Zmarłą..? - wyszeptał.
- Chciałam byś wiedział i pojawił się na pogrzebie i jest jeszcze..- usłyszała urwane połączenie. - Karta została zniszczona. Mistrzu co teraz robimy? - spytała się i odłożyła kartę.
- Trzeba wszcząć przygotowania do pogrzebu. - odpowiedział przygnębionym głosem.
Natsu
Dwa lata zbierałem pamiątki po miejscach które zwiedziłem. Gdy będzie już dobrze chciałem wrócić do Lucy i podarować jej je. Opowiedzieć o przygodach, o tym jak bardzo ją kocham. A teraz? Wracam do gildii ,do domu na jej ..pogrzeb. Zacząłem tracić nad sobą kontrolę. Z moich oczu leciały słone łzy ,a moje ciało pokrył ogień.
- Lucy! - wykrzyknąłem na cały głos.Byłem na łące więc nikt mnie nie wiedział i słyszał. Tak bardzo teraz zacząłem żałować że moje płomienie nie mogą mnie skrzywdzić...
środa, 30 października 2013
sobota, 26 października 2013
15. Gildia
Jak mogę jej teraz pomóc? Wendy powiedziała że nie może sobie nic przypomnieć. Jednak mam wątpliwości co do tego całego planu. Kocham Lucy ,ale jak teraz znowu zacząć? W pewnej chwili mogę się nie powstrzymać, zapomnieć a wtedy .. Usłyszałem jak dziewczyna otwiera drzwi. Wyszła okryta tylko ręcznikiem. Na jej widok zarumieniłem się. Żeby to ukryć spuściłem głowę w dół.
- Natsu dobrze się czujesz? - podeszła do mnie. Uklęknęła i podniosła moją głowę abym mógł zobaczyć jej czekoladowe tęczówki. Czułem jak ociekająca z jej włosów woda cieknie na moje ubrania.
- Tak - zabiorę ją do gildii może wróci coś po staremu. Dziewczyna poszła do sypialni się przebrać ,a ja nie ruszyłem się. Niespodziewanie w pokoju pojawił się Loki.
- Dlaczego na to pozwalasz? - spytał mnie powstrzymując łzy.
- A co takiego mogę zrobić?! Mówisz jakbyś sam był lepszy! - wkurzyłem się. Nie wiedziałem co mogę zdziałać, a on jeszcze pyta się mnie czemu nic nie robię. Boję się, taka est prawda. Z jednej strony chcę by ona odzyskała wspomnienia, jednak nie chcę aby przez to była narożna na niebezpieczeństwo.
- Przepraszam Loki , poniosło mnie - przeprosiłem go i wstałem.
- Znalazłem sposób na odzyskanie wspomnień Lucy, jednak nie spodoba ci się. - usłyszałem kroki blondynki.
- Loki porozmawiamy o tym w gildii - miałem rację po sekundzie dziewczyna zeszła do salonu.
- Kim ty jesteś? - to musiało zaboleć Leo. Był jej duchem, przyjacielem. Jednak mnie to najbardziej bolało. Bo to ja straciłem miłość.
- To ja będę znikał. Zobaczymy się później Natsu - odparł smutnym głosem i zniknął.
- Lucy chodźmy do gildii - zrobiłem kroki w jej stronę.
- Jakiej gildii? - to naprawdę boli, świadomość że traci się osobę za którą można oddać życie.
- Tam gdzie ja należę, do Fairy Tail - spojrzałem na nią. Przynajmniej coś się nie zmieniło. Jej uśmiech dalej poprawiał mi humor.
- Dobrze - wyszliśmy z mieszkania. Ciągle trzymałem ją za rękę.
- A więc to tu jest Fairy Tail - oznajmiła wesoła gdy weszliśmy do gildii. Każdy udawał szczęśliwego na jej widok, jednak za długo ich znam.
- Ohayo jestem Mira,a ty? - nawet Mira udawała.
- Lucy - zobaczyłem że w kącie już czeka na mnie Loki.
- Więc jaki sposób znalazłeś? - spytałem.
- Gdy Lucy przypomni sobie wszystko , ktoś ją napadnie i zginie. Taka była wizja Carly. Jednak ty byłeś w tej wizji. Znalazłem że można jej przywrócić wspomnienia , pocałunkiem od ukochanej osoby. Jednak ona musi zniknąć w dzień. - nie za bardzo zrozumiałem.
- Jeśli pocałuję Lucy ,wrócą jej wspomnienia. Ale żeby przepowiednia się nie spełniła ja muszę odjeść? - stwierdziłem fakty.
- Niestety ale tak. Śmierć Lucy lub twoje odejście - położył ręce na moich ramionach.
- Zdecyduj rozsądnie - uśmiechnął się do mnie i zniknął. Nie muszę zbyt długo myśleć. Przywrócę jej wspomnienia jednak nie chcę aby po roku o mnie zapomniała.
- Zaraz wracam - krzyknąłem do niej i wybiegłem z gildii. Biegłem w stronę miasta. Moją uwagę przyciągnął jubiler. Wszedłem do niego. Zauważyłem piękny naszyjnik. Był w kształcie gwiazdy.
- Poproszę ten - pokazałem na biżuterię.
- Bardzo mi przykro jednak tylko mag może kupić go. - zdziwiłem się.
- Dlaczego ? - zaciekawił mnie.
- Gdy się otwiera można wsadzić tam magię która nigdy się nie skończy. To taka pamiątka. - mam pomysł.
- Poproszę go. Jestem magiem z Fairy Tail - sprzedawca bez żadnych problemów udekorował pudełko i wsadził naszyjnik.
- Dziękuję - zapłaciłem i wyszyłem. Usiadłem na pobliskiej ławce. Otworzyłem podarunek. Gwiazda się otwierała. Delikatnie na jednej z jej połowy położyłem swój ogień. Niespodziewanie na drugiej pojawił się wypalony napis Natsu poniżej Lucy. Tak będzie dobrze. Wyciągnąłem kartkę z plecaka ,postanowiłem dołączyć do tego list.
- Natsu dobrze się czujesz? - podeszła do mnie. Uklęknęła i podniosła moją głowę abym mógł zobaczyć jej czekoladowe tęczówki. Czułem jak ociekająca z jej włosów woda cieknie na moje ubrania.
- Tak - zabiorę ją do gildii może wróci coś po staremu. Dziewczyna poszła do sypialni się przebrać ,a ja nie ruszyłem się. Niespodziewanie w pokoju pojawił się Loki.
- Dlaczego na to pozwalasz? - spytał mnie powstrzymując łzy.
- A co takiego mogę zrobić?! Mówisz jakbyś sam był lepszy! - wkurzyłem się. Nie wiedziałem co mogę zdziałać, a on jeszcze pyta się mnie czemu nic nie robię. Boję się, taka est prawda. Z jednej strony chcę by ona odzyskała wspomnienia, jednak nie chcę aby przez to była narożna na niebezpieczeństwo.
- Przepraszam Loki , poniosło mnie - przeprosiłem go i wstałem.
- Znalazłem sposób na odzyskanie wspomnień Lucy, jednak nie spodoba ci się. - usłyszałem kroki blondynki.
- Loki porozmawiamy o tym w gildii - miałem rację po sekundzie dziewczyna zeszła do salonu.
- Kim ty jesteś? - to musiało zaboleć Leo. Był jej duchem, przyjacielem. Jednak mnie to najbardziej bolało. Bo to ja straciłem miłość.
- To ja będę znikał. Zobaczymy się później Natsu - odparł smutnym głosem i zniknął.
- Lucy chodźmy do gildii - zrobiłem kroki w jej stronę.
- Jakiej gildii? - to naprawdę boli, świadomość że traci się osobę za którą można oddać życie.
- Tam gdzie ja należę, do Fairy Tail - spojrzałem na nią. Przynajmniej coś się nie zmieniło. Jej uśmiech dalej poprawiał mi humor.
- Dobrze - wyszliśmy z mieszkania. Ciągle trzymałem ją za rękę.
- A więc to tu jest Fairy Tail - oznajmiła wesoła gdy weszliśmy do gildii. Każdy udawał szczęśliwego na jej widok, jednak za długo ich znam.
- Ohayo jestem Mira,a ty? - nawet Mira udawała.
- Lucy - zobaczyłem że w kącie już czeka na mnie Loki.
- Więc jaki sposób znalazłeś? - spytałem.
- Gdy Lucy przypomni sobie wszystko , ktoś ją napadnie i zginie. Taka była wizja Carly. Jednak ty byłeś w tej wizji. Znalazłem że można jej przywrócić wspomnienia , pocałunkiem od ukochanej osoby. Jednak ona musi zniknąć w dzień. - nie za bardzo zrozumiałem.
- Jeśli pocałuję Lucy ,wrócą jej wspomnienia. Ale żeby przepowiednia się nie spełniła ja muszę odjeść? - stwierdziłem fakty.
- Niestety ale tak. Śmierć Lucy lub twoje odejście - położył ręce na moich ramionach.
- Zdecyduj rozsądnie - uśmiechnął się do mnie i zniknął. Nie muszę zbyt długo myśleć. Przywrócę jej wspomnienia jednak nie chcę aby po roku o mnie zapomniała.
- Zaraz wracam - krzyknąłem do niej i wybiegłem z gildii. Biegłem w stronę miasta. Moją uwagę przyciągnął jubiler. Wszedłem do niego. Zauważyłem piękny naszyjnik. Był w kształcie gwiazdy.
- Poproszę ten - pokazałem na biżuterię.
- Bardzo mi przykro jednak tylko mag może kupić go. - zdziwiłem się.
- Dlaczego ? - zaciekawił mnie.
- Gdy się otwiera można wsadzić tam magię która nigdy się nie skończy. To taka pamiątka. - mam pomysł.
- Poproszę go. Jestem magiem z Fairy Tail - sprzedawca bez żadnych problemów udekorował pudełko i wsadził naszyjnik.
- Dziękuję - zapłaciłem i wyszyłem. Usiadłem na pobliskiej ławce. Otworzyłem podarunek. Gwiazda się otwierała. Delikatnie na jednej z jej połowy położyłem swój ogień. Niespodziewanie na drugiej pojawił się wypalony napis Natsu poniżej Lucy. Tak będzie dobrze. Wyciągnąłem kartkę z plecaka ,postanowiłem dołączyć do tego list.
Do Lucy
Wiem że zapewne będziesz się wściekać że podjąłem taki wybór, jednak to było najlepsze rozwiązanie. Nie zapomnę o tobie nawet na końcu świata. Bardzo cie kochałęm i kocham. Mam nadzieje że za parę lat znajdziesz kogoś kogo pokochasz tak jak ja ciebie. Życzę ci powodzenia!
Twój Natsu
PS.
Mogłabyś zająć się Happym? Wiem że będzie próbował mnie szukać. Żegnaj
Tak będzie najlepiej. Zgiąłem kartkę i położyłem obok naszyjnika. Ruszyłem w stronę gildii. Weszłem z hałasem. Widziałem Lucy siedzącą przy stoliku z dziewczynami. Z poważną miną weszłem do gabinetu mistrza.
- Dziadku przepraszam - spuściłem wzrok na ziemię.
- Loki tu był i wszystko mi powiedział. Wybrałeś odejście prawda? - kiwnąłem ruchem głowy potwierdzając. - Rozumiem -
- Jednak muszę teraz odejść z gildii. - spojrzałem na mój znak.
- Nie. Gdyby coś się działo będziemy się z tobą kontaktować. A to tylko możliwe jak masz znak, jeśli będziesz go chował nic się nie stanie. A teraz powodzenia Natsu! - on płakał. Widziałem płakał że odchodziłem.
- Dziękuję żegnajcie - pożegnałem się i wyszłem. Dobrze robię to wiedziałem. Swoje kroki skierowałem do Lucy.
- Lucy - ona wstała i podeszła do mnie.
- Tak ? - spytała się nie świadoma. Złapałem za je talię i przyciągnąłem do siebie.
- Pamiętaj o mnie - z delikatnością i uczuciem wpiłem swoje wargi w jej usta. Przez chwilę chciała mi się wyrwać jednak po chwili oddała pocałunek.
- Przepraszam - wypowiedziałem.
- Zawsze będę pamiętać - przytuliła mnie.Wiedziałem że moja ukochana wróciła jednak ja odchodzę.
- Natsu. Natsu! - położyłem na blacie podarunek i wybiegłem z gildii. Słyszałem tylko krzyki ukochanej , nawołujące moje imię.
piątek, 18 października 2013
14. Znak
- Natsu na pewno nic ci nie jest? - spytałam po raz setny chłopaka.
- Lucy zrozum zawsze tak robię ,na tym polega moja magia - spojrzałam na niego.
- Ale naprawdę? - on chyba już nie wytrzymał bo słysząc kolejne moje pytanie wstał z fotela.
- Pali pomocy! - krzyczał łapiąc się za gardło.
- A mówiłam - pobiegłam do kuchni po dzbanek z wodą.
- Pij - rozkazałam on puścił ręce i położył na moich barach.
- Nic mi nie jest żartowałem - dalej dopinałam swego i podałam mu dzbanek z wodą. - Wgrałaś wypiję - wziął parę łyków wody. - Teraz już jesteś spokojna? - kiwnęłam lekko głową. Poczułam się zmęczona. Usiadłam na kanapie. Ziewnęłam ,oczy same mi się zamykały. Nie wytrzymałam i usnęłam.
Patrzyłem na jej zamknięte oczy. Nie mogę uwierzyć że naprawdę straciła pamięć. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Nie chętnie wstałem i otworzyłem. Przed nimi stała zdyszana Wendy i Charla.
- Natsu -san - wysapała. Nagle podniosła się.
- Czy pomagałeś przywrócić pamięć Lucy-san?! - krzyknęła na mnie niespodziewanie.
- Nie a coś nie tak? - zrobiłem przejście i weszły do mieszkania.
- Charla miała wizję. Jeśli przywrócimy pamięć Lucy-san ona umrze.. Dlatego wraz z gildią postanawiamy że Lucy-san ta jakby zaczyna życie od nowa - patrzyłem ze zdziwieniem na nią.
- To znaczy? - spytałem.
- To tak jakby Lucy nigdy nie dołączyła do Fairy Tail - oznajmiła kotka.
- Ja przyszłam usunąć ostanie ślady. Czyli znak i pamiętnik Lucy-san. - teraz do mnie dotarło.
- Jej pamiętnik? A nie możesz go zostawić? Lucy tak o niego dbała. Wendy. - błagałem ją.
- Jeśli zamkniesz pamiętnik w skrzyni z kłódką i dobrze schowasz może zostać - Charla spojrzała na mnie z złowrogą miną mówiącą "Tylko tego nie zepsuj".
- Musimy powiedzieć Lucy-san tylko ile ma lat to wystarczy. I możemy zacząć tworzyć nowe wspomnienia.- uśmiechneła się lekko do mnie. Nowe wspomnienia? Wolałbym stare. Zaraz jeśli nic nie pamięta to muszę wyznać jej moje uczucia jeszcze raz? Nie dam rady. A co ja jakiś tchórz jestem, dam radę.Złapałem się za głowę.
- Natsu-san? - spytała zmartwiona Wendy.
- Nic mi nie jest spokojnie. Chodźmy do Lucy - poszliśmy w stronę dużego pokoju. Dziewczyna jeszcze spała. Wendy delikatnie zmazywała znak gildii. Ja nie mogłem na to patrzeć pamiętam jak go dostała i pokazała mi.
Kochałem tą uroczą blondynę. Kochałem? Kocham i będę kochać. Nagle poczułem ten zapach. Odwróciłem się w stronę okna. Nikogo tam nie było. Dziwne. Dobrze pamiętam ten zapach ..Lisanna.
- Natsu-san - odezwała się stojąca za mną Wendy. W rękach trzymała wszystkie wspomnienia Lucy.
- Zajmę się nim. - wziąłem przedmiot.
- Ja muszę wrócić do gildii do widzenia! - pożegnała się i odeszła. Właśnie Lucy wczoraj pisała coś w tym. Moja ciekawość osiągnęła zenitu. Powoli przeniosłem wzrok na ukochaną. Słodko spała. Ja cicho otworzyłem pamiętnik na ostatnie stronie.
- Lucy zrozum zawsze tak robię ,na tym polega moja magia - spojrzałam na niego.
- Ale naprawdę? - on chyba już nie wytrzymał bo słysząc kolejne moje pytanie wstał z fotela.
- Pali pomocy! - krzyczał łapiąc się za gardło.
- A mówiłam - pobiegłam do kuchni po dzbanek z wodą.
- Pij - rozkazałam on puścił ręce i położył na moich barach.
- Nic mi nie jest żartowałem - dalej dopinałam swego i podałam mu dzbanek z wodą. - Wgrałaś wypiję - wziął parę łyków wody. - Teraz już jesteś spokojna? - kiwnęłam lekko głową. Poczułam się zmęczona. Usiadłam na kanapie. Ziewnęłam ,oczy same mi się zamykały. Nie wytrzymałam i usnęłam.
Patrzyłem na jej zamknięte oczy. Nie mogę uwierzyć że naprawdę straciła pamięć. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Nie chętnie wstałem i otworzyłem. Przed nimi stała zdyszana Wendy i Charla.
- Natsu -san - wysapała. Nagle podniosła się.
- Czy pomagałeś przywrócić pamięć Lucy-san?! - krzyknęła na mnie niespodziewanie.
- Nie a coś nie tak? - zrobiłem przejście i weszły do mieszkania.
- Charla miała wizję. Jeśli przywrócimy pamięć Lucy-san ona umrze.. Dlatego wraz z gildią postanawiamy że Lucy-san ta jakby zaczyna życie od nowa - patrzyłem ze zdziwieniem na nią.
- To znaczy? - spytałem.
- To tak jakby Lucy nigdy nie dołączyła do Fairy Tail - oznajmiła kotka.
- Ja przyszłam usunąć ostanie ślady. Czyli znak i pamiętnik Lucy-san. - teraz do mnie dotarło.
- Jej pamiętnik? A nie możesz go zostawić? Lucy tak o niego dbała. Wendy. - błagałem ją.
- Jeśli zamkniesz pamiętnik w skrzyni z kłódką i dobrze schowasz może zostać - Charla spojrzała na mnie z złowrogą miną mówiącą "Tylko tego nie zepsuj".
- Musimy powiedzieć Lucy-san tylko ile ma lat to wystarczy. I możemy zacząć tworzyć nowe wspomnienia.- uśmiechneła się lekko do mnie. Nowe wspomnienia? Wolałbym stare. Zaraz jeśli nic nie pamięta to muszę wyznać jej moje uczucia jeszcze raz? Nie dam rady. A co ja jakiś tchórz jestem, dam radę.Złapałem się za głowę.
- Natsu-san? - spytała zmartwiona Wendy.
- Nic mi nie jest spokojnie. Chodźmy do Lucy - poszliśmy w stronę dużego pokoju. Dziewczyna jeszcze spała. Wendy delikatnie zmazywała znak gildii. Ja nie mogłem na to patrzeć pamiętam jak go dostała i pokazała mi.
Kochałem tą uroczą blondynę. Kochałem? Kocham i będę kochać. Nagle poczułem ten zapach. Odwróciłem się w stronę okna. Nikogo tam nie było. Dziwne. Dobrze pamiętam ten zapach ..Lisanna.
- Natsu-san - odezwała się stojąca za mną Wendy. W rękach trzymała wszystkie wspomnienia Lucy.
- Zajmę się nim. - wziąłem przedmiot.
- Ja muszę wrócić do gildii do widzenia! - pożegnała się i odeszła. Właśnie Lucy wczoraj pisała coś w tym. Moja ciekawość osiągnęła zenitu. Powoli przeniosłem wzrok na ukochaną. Słodko spała. Ja cicho otworzyłem pamiętnik na ostatnie stronie.
Drogi pamiętniku.
Wiem długo nie pisałam jednak miałam małe problemy. Prze Lisanne przespałam pięć miesięcy! Na szczęście Natsu cały czas czekał na mnie - to oczywiste głupia ty. A myślałaś że zapomnę o tobie? Dobra czytam dalej.
Jestem w moim nowym domu. Natsu bierze prysznic. Lekko kręci mi się w głowie. Nie dawno zmierzyłam sobie temperaturę. Mam 38 gorączki. Jednak nic mu nie powiem bo będzie się martwił a tego nie chce. Słyszę że Natsu wraca napiszę jutro! - głupia i nie napiszesz. I czemu nic mi nie powiedziałaś?! Nie to też ja wina powinienem widzieć że coś ci jest.Czytając to nie wiem kiedy poleciały mi łzy. Wytarłem je ręką.
Nagle poczułem coś na swoim policzku. Odsunąłem rękę i spojrzałem. Przede mną nachylała się blondynka. Moje oczy wpatrywały się w te piękne czekoladowe tęczówki. Kocham ją całym sercem i się nie poddam.
- Co tam masz? - spytała wskazując na pamiętnik.
- Nic ważnego. - nie wiem czemu ale odparłem bardzo chłodno choć chciałem wypowiedzieć to normalnie.
- Ja pójdę się wykąpać a ty tu poczekaj zgoda? - kiwnąłem na zna że tak. Ona poszła a ja dalej wpatrywałem się przed siebie.
piątek, 11 października 2013
13.Pamięć
Leniwie otworzyła swoje czekoladowe tęczówki. Obudziło ją poranne słońce. Czuła że Natsu otulił ją całą w nocy. Było jej dzięki temu ciepło i przyjemnie. Kochała tego słodkiego narwańca. Chciała obrócić się w bok gdy niespodziewanie nie mogła się ruszyć.
- Natsu - wypowiedziała dalej próbując nie udolnie podnieść rękę. Niczym nie mogła poruszać. On słysząc jej głos lekko się poruszył.
-Natsu - powtórzyła trochę głośniej. Chłopak przekręcił się na drugi bok.
- Jeszcze pięć minut Lucy - odpowiedział.
- Nie pięć minut pomóż mi! - zdenerwowana krzyknęła na niego, przez co spadł z łóżka.
- No co jest już wstaje! - spojrzał na nią gniewnym wzrokiem.
- Nie mogę się ruszać głupku - zarumieniona odparła. On mierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Więc pora na zemstę - wyciągnął ręce przed siebie. Jego oczy zalśniły nieznajomym blaskiem.
- Natsu co ty? Jaką zemstę ? - zaczynała już rozumieć. Różowo-włosy usiadł na niej i zaczął ją łaskotać.
- Hahaha Przestań..Natsu ...- wypowiedziała. Ona płakała ze śmiechu nie mogąc się ruszać, a on wykorzystał tą całą sytuację.
- No dobra idę po Wendy - dziewczyna dziękowała bogu za to że ukochany się nad nią zlitował. Gdy on wyszedł, zdała sobie sprawę z tego że zaraz spadnie. Chciała podeprzeć się w tej chwili rękami o łóżko jednak nie mogła się ruszać. Z hukiem uderzyła głową o róg nocnego stolika i upadła na ziemię. Niebezpiecznie jej oczy zaszły mgłą. Zemdlała. Z jej głowy zaczęła kapać szkarłatna krew.
- Lucy? - o dziwo chłopak jeszcze nie wyszedł z domu i usłyszał huk. Gdy jednak do jego nozdrzy wleciał zapach krwi , szybko pobiegł na górę. Zobaczył ją.
- Lucy - podbiegł do niej. Delikatnie ułożył ją na łóżku , teraz zauważył krew na podłodze.
- Cholera -
- Natsu! Lucy! - przez okno z dużego pokoju wleciał mały przyjaciel.
- Happy! - był jak cud. Teraz on poleci do gildii a chłopak zaopiekuje się nią.
- Co tu .. Lucy? - wydusił z siebie widząc szkarłat.
- Leć po Wendy! - nie wiele dyskutując najszybciej jak potrafił wyleciał. Niespodziewanie dziewczyna zaczęła się dusić. Z jej ust wyleciała maleńka rzeczka krwi.
- Natsu-san! - krzyknęła z dołu Wendy , potwierdzając swoje przybycie. Exed leżał na kanapie wyczerpany, stracił całą wraz z Charlą magiczną moc.
- Wendy tutaj! - odpowiedział. Dziewczynka biegiem znalazła się przy sypialni.
- Lucy-san! - natychmiast osłoniła dziewczynę swoją niebiańską poświatą.
- Wendy już skończyłaś? - zdziwił się widząc po pięciu minutach niebiesko-włosom.
- Natsu-san rana nie była zbyt głęboka. Jednak doszło do wstrząsu mózgu. Musimy poczekać lada chwila pani Lucy powinna się obudzić - oznajmiła. On wszedł. Blondynka leżała w łóżku. Usiadł na brzegu łoża i złapał za jej rękę.
Czułam przyjemne ciepło w ręce. Co to mogło być? Chciałam przeszukać w pamięci to ciepło, jednak nie mogła.. Nagle w mojej głowie został wywołany wielki ból. Kim ja jestem? Lucy Heartfilia. Pamiętam. Straciłam matkę, a później ojciec był dla mnie tak ostry i cięty ,że uciekłam. Poznałam tam kogoś tylko kogo? Zabrał mnie do jakiegoś cudownego miejsca. A może to był sen? Mam pustkę w głowie. Zobaczyłam światło podążałam za jego blaskiem. Leniwie otworzyłam oczy. Przetarłam je wolną ręką. Gdy próbowałam podnieść prawą coś mi to uniemożliwiało.
- Lucy! Lucy-san! - krzyknęli obcy mi ludzie. Chyba mnie znają.
- Lucy-san jak się pani czuje? - spytała mnie mała dziewczynka z nadzieją w oczkach.
- Dobrze - odpowiedziałam jakbym wiedziała o co tej dwójce chodzi.
- Bałem się o ciebie wiesz? - na szyję rzucił mi się chłopak. Chciał mnie pocałować tego już za wiele! Jednym ruchem podłogę.
- Lucy? Jeszcze się za tam to gniewasz? - masując sobie głowę siedział i patrzył w moją stronę.
- Kim wy jesteście? - wyszeptałam. Widziałam jak ich oczy rozszerzają się z zdziwienia. Niespodziewanie różowo-włosy pajac wybuchnął śmiechem. Zaraz,zaraz znałam już ten uśmiech, te różowe-włosy to musiał być on. Pamiętała ja razem z bardzo podobnym do niego chłopakiem bawiła się w dzieciństwie. Raz nawet mimo swojej choroby zabrał mnie na statek , było wspaniale.
Jednak pamiętam jak mój ojciec mnie od niego zabrał, więc to nie możliwe że ten pajac to ..
- Natsu - wyszeptałam jego imię. Chłopa spojrzał się na mnie. Nie to nie możliwe.
- Wendy ona żartowała wtedy nie? - zilustrował mnie. Trzynastolatka podeszła do mnie i otoczyła niebiańską poświatą.
- Ja się nazywasz? - spytała się mnie po paru minutach.
- Lucy Heartfilia - odpowiedziałam dumnie.
- Ile masz lat? - tu musiałam chwilę pomyśleć pamiętam wszystko do czternastych urodzin. Jednak widząc moje ciało mam szesnaście lat.
- Mam szesnaście lat - chłopa ja by pobladł.
- To nie możliwe ona naprawdę straciła pamięć? - spojrzał na mnie srogim spojrzeniem.
- To sąd wiedziałaś ja mi na imię? - spytał. Znam go ja byłam mała. Był też taki wtedy narwany ,miałam pewność że to on.
- Pamiętam cię z dzieciństwa - rozglądnęłam się dookoła. Nie znałam tego miejsca.
- Gdzie ja jestem? - oni spojrzeli na siebie.
- Jesteś w Magnolii w swoim nowym domu wczoraj się tutaj wprowadziłaś - lekko się uśmiechnął.
- A jak ja ciebie odnalazłam Natsu? -
- To ja ciebie raczej odnalazłem - pokazał większy uśmiech. To ten szczery i piękny uśmiech pamiętałam.
- Ale ty to kto ? -spytałam spoglądając na dziecko.
- Jestem Wendy smocza zabójczyni niebios. To ja będę leczyła panią Lucy - była bardzo poważna jak na dziecko. Przynajmniej takie odniosłam wrażanie.
- Przyjdę jutro. Gdyby coś działo się złego z panią Lucy będę w gildii - zwróciła się do chłopaka. Ukłoniła się w moją stronę i poszła. Chłopa cały czas siedział i patrzył na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Co? - wyszeptałam speszona jego zachowaniem.
- To moja wina. - czy ja słyszę że on się obwinia za to że straciłam pamięć? Nie wiem co się wtedy działo jednak mam przeczucie że jest w błędzie.
- Jesteś głodna? - kiwnęłam twierdząco głową. On wstał z podłogi i wyszedł. Przeczucie dało mi znać abym po cichu poszła w stronę chłopaka. I miałam rację. Podpalił mi ścierki od kuchenki i dywan.
- Co ty robisz?! Szybko pomóż mi to ugasić! - krzyknęłam lecąc do kranu po wodę. On podszedł do ognia i go pożarł! No tego to się nie spodziewałam.
-Jak ty to..? - tylko tyle wydusiłam z siebie. Chyba strasznie dużo rzeczy zapomniałam.
@.@
No więc mam wiadomość mam złamaną rękę a moja kuzynka ma problem z netem więc rozdział będzie długi ,ale i będziecie musieli na niego trochę poczekać Za przeszkody przepraszamy i dziękujemy za cierpliwość.
- Natsu - wypowiedziała dalej próbując nie udolnie podnieść rękę. Niczym nie mogła poruszać. On słysząc jej głos lekko się poruszył.
-Natsu - powtórzyła trochę głośniej. Chłopak przekręcił się na drugi bok.
- Jeszcze pięć minut Lucy - odpowiedział.
- Nie pięć minut pomóż mi! - zdenerwowana krzyknęła na niego, przez co spadł z łóżka.
- No co jest już wstaje! - spojrzał na nią gniewnym wzrokiem.
- Nie mogę się ruszać głupku - zarumieniona odparła. On mierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Więc pora na zemstę - wyciągnął ręce przed siebie. Jego oczy zalśniły nieznajomym blaskiem.
- Natsu co ty? Jaką zemstę ? - zaczynała już rozumieć. Różowo-włosy usiadł na niej i zaczął ją łaskotać.
- Hahaha Przestań..Natsu ...- wypowiedziała. Ona płakała ze śmiechu nie mogąc się ruszać, a on wykorzystał tą całą sytuację.
- No dobra idę po Wendy - dziewczyna dziękowała bogu za to że ukochany się nad nią zlitował. Gdy on wyszedł, zdała sobie sprawę z tego że zaraz spadnie. Chciała podeprzeć się w tej chwili rękami o łóżko jednak nie mogła się ruszać. Z hukiem uderzyła głową o róg nocnego stolika i upadła na ziemię. Niebezpiecznie jej oczy zaszły mgłą. Zemdlała. Z jej głowy zaczęła kapać szkarłatna krew.
- Lucy? - o dziwo chłopak jeszcze nie wyszedł z domu i usłyszał huk. Gdy jednak do jego nozdrzy wleciał zapach krwi , szybko pobiegł na górę. Zobaczył ją.
- Lucy - podbiegł do niej. Delikatnie ułożył ją na łóżku , teraz zauważył krew na podłodze.
- Cholera -
- Natsu! Lucy! - przez okno z dużego pokoju wleciał mały przyjaciel.
- Happy! - był jak cud. Teraz on poleci do gildii a chłopak zaopiekuje się nią.
- Co tu .. Lucy? - wydusił z siebie widząc szkarłat.
- Leć po Wendy! - nie wiele dyskutując najszybciej jak potrafił wyleciał. Niespodziewanie dziewczyna zaczęła się dusić. Z jej ust wyleciała maleńka rzeczka krwi.
- Natsu-san! - krzyknęła z dołu Wendy , potwierdzając swoje przybycie. Exed leżał na kanapie wyczerpany, stracił całą wraz z Charlą magiczną moc.
- Wendy tutaj! - odpowiedział. Dziewczynka biegiem znalazła się przy sypialni.
- Lucy-san! - natychmiast osłoniła dziewczynę swoją niebiańską poświatą.
- Wendy już skończyłaś? - zdziwił się widząc po pięciu minutach niebiesko-włosom.
- Natsu-san rana nie była zbyt głęboka. Jednak doszło do wstrząsu mózgu. Musimy poczekać lada chwila pani Lucy powinna się obudzić - oznajmiła. On wszedł. Blondynka leżała w łóżku. Usiadł na brzegu łoża i złapał za jej rękę.
Czułam przyjemne ciepło w ręce. Co to mogło być? Chciałam przeszukać w pamięci to ciepło, jednak nie mogła.. Nagle w mojej głowie został wywołany wielki ból. Kim ja jestem? Lucy Heartfilia. Pamiętam. Straciłam matkę, a później ojciec był dla mnie tak ostry i cięty ,że uciekłam. Poznałam tam kogoś tylko kogo? Zabrał mnie do jakiegoś cudownego miejsca. A może to był sen? Mam pustkę w głowie. Zobaczyłam światło podążałam za jego blaskiem. Leniwie otworzyłam oczy. Przetarłam je wolną ręką. Gdy próbowałam podnieść prawą coś mi to uniemożliwiało.
- Lucy! Lucy-san! - krzyknęli obcy mi ludzie. Chyba mnie znają.
- Lucy-san jak się pani czuje? - spytała mnie mała dziewczynka z nadzieją w oczkach.
- Dobrze - odpowiedziałam jakbym wiedziała o co tej dwójce chodzi.
- Bałem się o ciebie wiesz? - na szyję rzucił mi się chłopak. Chciał mnie pocałować tego już za wiele! Jednym ruchem podłogę.
- Lucy? Jeszcze się za tam to gniewasz? - masując sobie głowę siedział i patrzył w moją stronę.
- Kim wy jesteście? - wyszeptałam. Widziałam jak ich oczy rozszerzają się z zdziwienia. Niespodziewanie różowo-włosy pajac wybuchnął śmiechem. Zaraz,zaraz znałam już ten uśmiech, te różowe-włosy to musiał być on. Pamiętała ja razem z bardzo podobnym do niego chłopakiem bawiła się w dzieciństwie. Raz nawet mimo swojej choroby zabrał mnie na statek , było wspaniale.
Jednak pamiętam jak mój ojciec mnie od niego zabrał, więc to nie możliwe że ten pajac to ..
- Natsu - wyszeptałam jego imię. Chłopa spojrzał się na mnie. Nie to nie możliwe.
- Wendy ona żartowała wtedy nie? - zilustrował mnie. Trzynastolatka podeszła do mnie i otoczyła niebiańską poświatą.
- Ja się nazywasz? - spytała się mnie po paru minutach.
- Lucy Heartfilia - odpowiedziałam dumnie.
- Ile masz lat? - tu musiałam chwilę pomyśleć pamiętam wszystko do czternastych urodzin. Jednak widząc moje ciało mam szesnaście lat.
- Mam szesnaście lat - chłopa ja by pobladł.
- To nie możliwe ona naprawdę straciła pamięć? - spojrzał na mnie srogim spojrzeniem.
- To sąd wiedziałaś ja mi na imię? - spytał. Znam go ja byłam mała. Był też taki wtedy narwany ,miałam pewność że to on.
- Pamiętam cię z dzieciństwa - rozglądnęłam się dookoła. Nie znałam tego miejsca.
- Gdzie ja jestem? - oni spojrzeli na siebie.
- Jesteś w Magnolii w swoim nowym domu wczoraj się tutaj wprowadziłaś - lekko się uśmiechnął.
- A jak ja ciebie odnalazłam Natsu? -
- To ja ciebie raczej odnalazłem - pokazał większy uśmiech. To ten szczery i piękny uśmiech pamiętałam.
- Ale ty to kto ? -spytałam spoglądając na dziecko.
- Jestem Wendy smocza zabójczyni niebios. To ja będę leczyła panią Lucy - była bardzo poważna jak na dziecko. Przynajmniej takie odniosłam wrażanie.
- Przyjdę jutro. Gdyby coś działo się złego z panią Lucy będę w gildii - zwróciła się do chłopaka. Ukłoniła się w moją stronę i poszła. Chłopa cały czas siedział i patrzył na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Co? - wyszeptałam speszona jego zachowaniem.
- To moja wina. - czy ja słyszę że on się obwinia za to że straciłam pamięć? Nie wiem co się wtedy działo jednak mam przeczucie że jest w błędzie.
- Jesteś głodna? - kiwnęłam twierdząco głową. On wstał z podłogi i wyszedł. Przeczucie dało mi znać abym po cichu poszła w stronę chłopaka. I miałam rację. Podpalił mi ścierki od kuchenki i dywan.
- Co ty robisz?! Szybko pomóż mi to ugasić! - krzyknęłam lecąc do kranu po wodę. On podszedł do ognia i go pożarł! No tego to się nie spodziewałam.
-Jak ty to..? - tylko tyle wydusiłam z siebie. Chyba strasznie dużo rzeczy zapomniałam.
@.@
No więc mam wiadomość mam złamaną rękę a moja kuzynka ma problem z netem więc rozdział będzie długi ,ale i będziecie musieli na niego trochę poczekać Za przeszkody przepraszamy i dziękujemy za cierpliwość.
sobota, 5 października 2013
12. Skutki uboczne.
Płakałem. Rozbeczałem się jak dziecko mocząc przy tym szpitalną poduszkę. Dlaczego akurat dziś kiedy miała do mnie wrócić dostała atak? Nie rozumiałem. Lucy wróć do mnie tylko o tym myślałem. Ona mnie właśnie teraz opuszcza ,a ja nic nie mogę zrobić. Niespodziewanie do pokoju wbiegła Levi.
-Proszę - podała fiolkę z jakimś lekiem Wendy. Ona wzięła ją i podeszła do mnie.
- Natsu-san możemy ją uratować - natychmiast się odsunąłem. Dziewczynka dawała wypić całą miksturę Lucy. Jej ciało przestało niebezpiecznie się trząść. Teraz leżała. Jej serce ustabilizowało swój rytm i biło. Czy to już koniec?
- Levy co to była za mikstura? - spytałem.
- To mikstura na ataki wiatru snów. Znalazłam przepis wczoraj i zabrałam się za jej przygotowywanie. Jednak są efekty uboczne. - zwróciła swój wzrok w podłogę.
- Jakie? - musiałem wiedzieć na czym stoję. Jednak i tak się cieszyłem że Lucy zostaje razem ze mną.
- Lu-chan nie będzie mogła przez tydzień korzystać z magi i nie może się przemęczać - odparły. Blondynka zaczęła cicho pomrukiwać słyszałem to. Spojrzałem na nią. Jej niedawno zamknięte oczy teraz się otworzyły pokazując brązowe tęczówki.
- Natsu - tak bardzo za nią tęskniłem. Dziewczyny widać zrozumiały że chcemy być sami i wyszły z sali.
- Lucy - tuliłem ją i całowałem w czoło.
- Kocham cię i tęskniłem wiesz? - spytałem ona spojrzała mi w oczy.
- Wiem ja też bardzo za tobą tęskniłam - złączyłem delikatnie nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak bardzo oboje tęskniliśmy za naszymi ustami. Ja czekałem przy jej łóżku pięć miesięcy, widząc ją bladą i kruchą. Ona widziała najgorsze obrazy i rzeczy których nigdy nie chciała ujrzeć. Odsunąłem swoje usta i spojrzałem na jej bladną i dalej kruchą cerę. Mimo że wróciła jej ciało dalej było kruche.
- Natsu dobrze się czujesz?- miała rację. Worki pod oczami potwierdzały ze nie spałem tylko czuwałem przy niej. Potargane włosy niż zawsze. Jednak to ja powinienem zadać to pytanie.
- Prześpię się i będzie dobrze a ty? - to o nią się dalej martwiłem. Blada krucha cera, wychudzona jak patyk. Włosy cieniutkie bez blasku. Ten wygląd do niej nie pasował.
- Dobrze bo mam ciebie - dostałem całusa w policzek.
- Teraz marsz mi do domu się przespać zgoda? - to nie było pytanie to raczej był rozkaz. Nie chcą jej denerwować zgodziłem się. Wyśpięsię i niedługo wrócę a ona niech pogada z dziewczynami które stoją na korytarzu.
- Niedługo wrócę a nudzić to ci się na pewno nie będzie - otworzyłem drzwi na korytarzu siedziały wszystkie dziewczyny. Ja biegłem do domu. Im szybciej się położę tym prędzej wrócę. Nareszcie już będzie dobrze. Lisannie odebrano magię a my jesteśmy z powrotem razem. Już nic nas nie rozdzieli.
-Proszę - podała fiolkę z jakimś lekiem Wendy. Ona wzięła ją i podeszła do mnie.
- Natsu-san możemy ją uratować - natychmiast się odsunąłem. Dziewczynka dawała wypić całą miksturę Lucy. Jej ciało przestało niebezpiecznie się trząść. Teraz leżała. Jej serce ustabilizowało swój rytm i biło. Czy to już koniec?
- Levy co to była za mikstura? - spytałem.
- To mikstura na ataki wiatru snów. Znalazłam przepis wczoraj i zabrałam się za jej przygotowywanie. Jednak są efekty uboczne. - zwróciła swój wzrok w podłogę.
- Jakie? - musiałem wiedzieć na czym stoję. Jednak i tak się cieszyłem że Lucy zostaje razem ze mną.
- Lu-chan nie będzie mogła przez tydzień korzystać z magi i nie może się przemęczać - odparły. Blondynka zaczęła cicho pomrukiwać słyszałem to. Spojrzałem na nią. Jej niedawno zamknięte oczy teraz się otworzyły pokazując brązowe tęczówki.
- Natsu - tak bardzo za nią tęskniłem. Dziewczyny widać zrozumiały że chcemy być sami i wyszły z sali.
- Lucy - tuliłem ją i całowałem w czoło.
- Kocham cię i tęskniłem wiesz? - spytałem ona spojrzała mi w oczy.
- Wiem ja też bardzo za tobą tęskniłam - złączyłem delikatnie nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak bardzo oboje tęskniliśmy za naszymi ustami. Ja czekałem przy jej łóżku pięć miesięcy, widząc ją bladą i kruchą. Ona widziała najgorsze obrazy i rzeczy których nigdy nie chciała ujrzeć. Odsunąłem swoje usta i spojrzałem na jej bladną i dalej kruchą cerę. Mimo że wróciła jej ciało dalej było kruche.
- Natsu dobrze się czujesz?- miała rację. Worki pod oczami potwierdzały ze nie spałem tylko czuwałem przy niej. Potargane włosy niż zawsze. Jednak to ja powinienem zadać to pytanie.
- Prześpię się i będzie dobrze a ty? - to o nią się dalej martwiłem. Blada krucha cera, wychudzona jak patyk. Włosy cieniutkie bez blasku. Ten wygląd do niej nie pasował.
- Dobrze bo mam ciebie - dostałem całusa w policzek.
- Teraz marsz mi do domu się przespać zgoda? - to nie było pytanie to raczej był rozkaz. Nie chcą jej denerwować zgodziłem się. Wyśpięsię i niedługo wrócę a ona niech pogada z dziewczynami które stoją na korytarzu.
- Niedługo wrócę a nudzić to ci się na pewno nie będzie - otworzyłem drzwi na korytarzu siedziały wszystkie dziewczyny. Ja biegłem do domu. Im szybciej się położę tym prędzej wrócę. Nareszcie już będzie dobrze. Lisannie odebrano magię a my jesteśmy z powrotem razem. Już nic nas nie rozdzieli.
Do Lucy przyszła cała gildia. Wszyscy cieszyli się z jej wyzdrowienia.
- Lucy-san możesz spróbować już wstać - odparła lecząca magini która zakończyła ostatnie leczenie.
- Dziękuję Wendy - popatrzała na okno. Śnieg zasypał już całą ziemię. Była dopiero 18.05. Zaczęła żałować że kazała Natsu iść do domu, jednak opiekował się nią cały czas kiedy spała. On też musi mieć trochę odpoczynku.
- Lu-chan jestem razem z Gajeelem -
- Lucy jestem z Jellarem -
- Lucy-san Juvia jest z Gray-sama - każda z jej przyjaciółek dzieliła się z nią nowymi wiadomościami. Na nie które z nich byłą całkiem zaskoczona. Jednak były i takie które wiedziała że będą zanim usnęła.
- Dużo się wydarzyło odkąd spałam - stwierdziła blondynka. Powoli odsunęła kołdrę i postawiła pierwsze kroki udało jej się to. Jednak czułą ból mięśni z każdym ruchem. No tak leżenie przez pięć miesięcy daje swe znaki. Co chwilę podpierając się o coś doszła do łazienki w gildii. Mira przyniosła jej świeże ubrania i odświeżona wyszła z niej. Jednak dalej nie przypominała tej normalnej Lucy. Była wychudzona na ciele i policzkach.
- Chciałabym iść do domu. Przecież ja już nie mam domu! - użalała się siedząc na parterze gildii.
- Ty naprawdę myślisz że Natsu by cię tak zostawił bez dachu nad głową? - spytała Cana.
- No przecież każdy mówi że cały czas siedział przy mnie więc jak mógł chodzić na misje ? - spytała zaciekawiona patrząc na brunetkę.
- Natsu .. - nagle drzwi się otworzyły a z nich wyszedł różowo-włosy.
- Lucy - widząc ją podbiegł i przytulił w ręce trzymał jakąś paczkę.
- To ja was zostawię samych. - pijaczka odeszła z wielką pustą już beczką wina.
- Idziemy na śnieg? - spytał opierając swoje czoło o jej.
- Tak. Chodźmy! - już chciała wyjść gdy zatrzymał ja chłopak.
- Tak ubrana zamarzniesz - podał jej paczkę. Blondynka otworzyła ja i wyciągnęła z niej ciepłą zimową kurtkę.
- Dziękuję - złapała za jego policzki i przyciągnęła do siebie dając namiętnego całusa. Po tym chłopak pomógł jej ubrać kurtkę.
- Wychodzimy! - krzyknęli wychodząc.Cały czas trzymał ja za rękę aby się nie przewróciła lub nie zniknęła.
- Zobacz jak zimą je pięknie Natsu ! - powiedziała do niego podziwiając porę roku.
- Teraz jest taka piękna. - cały czas martwił się o nią.
- Teraz gdzie idziemy? - spytała czując jak chłopak ciągnie ją za sobą. Przechodzili przez rożne uliczki Magnolii. W pewnej chwili chłopak stanął za dziewczyną zakrywając jej swoimi dłońmi oczy.
- Natsu? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Hm? -
- Gdzie idziemy? -
- To niespodzianka - trzymając dłonie prowadził ją dalej. Zatrzymał się po dziesięciu minutach.
- To tutaj - puścił swoje ręce. Lucy patrzyła przed siebie. Byli na małym osiedlu w Magnolii. Widocznie szli specjalnie dłuższą drogą bo tuż o parę budynków znajdowała się gildia. Para stała przed małym dwu piętrowym domkiem z ogrodem. Dziewczyna z zachwytu usiała zakryć usta.
- Natsu - z jej oczu wyleciały dwie łzy szczęścia.
- Ja tylko pomogłem przenieść twoje rzeczy. Remontem i opłatą zajęła się gildia. Czynsz wynosi 90,000 klejnotów co dwa miesiące. Ale nie musimy martwić się czynszem przez pół roku. - przytulił dziewczynę.
- Jest trochę małe ale wiem że nie będę musiał już się wspinać po ścianach. - uśmiechnął się.
- Możemy wejść? -spytała. Chłopak wyciągnął z kieszeni klucze.
- Czyń honory - podał właścicielce przedmiot. Lucy podtrzymując się Natsu podeszła do drzwi i otworzyła zamek. Weszła do środka. Mały salon. Średni kuchnia z jadalnią, sypialnia i duża łazienka.
- Tylko za bardzo się nie przyzwyczajaj do tego mieszkania - odparł z małym chytrym uśmieszkiem.
- A dlaczego? - zaciekawił ją.
- Tajemnica dowiesz się później - złożył na jej ustach delikatny lecz namiętny pocałunek.
- Pójdę się położyć jestem zmęczona -
- To ja już pójdę - niespodziewanie poczuł delikatną rękę blondynki na swojej dłoni.
- Możesz zostać? - spytała.
- Chętnie - razem poszli do sypialni na piętro. Ona chciała mieć go obok aby mogła spokojnie obok niego zasnąć i obudzić się.
@.@
Mamy nowy rozdzialik :> Mam nadzieję zobaczyć pozytywne pod nim komentarze :3
środa, 2 października 2013
11. Miłość do końca.
Skierowałem swoje kroki w stronę ducha. Dlaczego chce iść do mistrza? Nie wiedziałem, lecz byłem pewien że on mógł naprawdę spotkać Lucy. Jeśli to prawda to może odnalazł sposób na jej obudzenie? Zatrzymałem się.
-Hm? Natsu? - spojrzał na mnie.
- Wiesz jak obudzić Lucy? - spytałem bez ostrzeżenia. Kątem oka spoglądałem na lwa.
- Tak to znaczy .. na pewno ona się obudzi ale będzie to czyimś kosztem - odparł niemiłym głosem. Staliśmy przed brązowymi drzwiami. Loki energicznie i z donośnym echem zapukał do gabinetu.
- Proszę - dziadziuś odpowiedział i weszliśmy do pokoju.
- Loki? - mina mistrza wskazywała że jego najmniej się spodziewał. Zwłaszcza ze mną.
- Udało ci się wyciągnąć Natsu z pokoju Lucy. Gratuluję. - odarł głaskając swe wąsy.
- Natsu lepiej usiądź tak samo ty mistrzu - wskazał mi krzesło na którym miałem usiąść.
-Widziałem się z Lucy. jest pod wpływem silnego zaklęcia. Zaklęcia smoczego zabójcy wiatru. Wiatr snu. -
- Ale jak ściągnąć z niej to zaklęcie?! - wstałem i podeszłem do Lokiego krzycząc. Nie mogłem się opanować. Ona leżała teraz i spałą przez jakiego smoczego zabójce wiatru?! Niech no tylko ja dowiem się kto nim jest a wtedy go załatwię.
- To nie jest najgorsze. Najgorsze jest to że smoczym zabójcą wiatru jest osoba z waszej gildii. - co? Kot z naszej gildii miałby coś do Lucy? Każdy ją lubił. Ja kochałem. Więc kto życzył by jej teraz takiego leżenia i spania?
- Tą osobą jest . .- usłyszałem trzask otwieranych drzwi. Spojrzałem na wchodzącą postać.
Dzień jak co dzień w gildii Fairy Tail. Mira czyściła blat. Nagle usłyszała jak ktoś zbiega po schodach.
- Mira! - krzyczała jej młodsza siostra.
- Tak Lisanno? - spytała wysilając się na lekki uśmiech.
- Natsu nie ma u Lucy! - wykrzyczała zdyszana. Starsza siostra spojrzała na nią.
- Niedawno szedł w stronę gabinetu mistrza a coś się stało? - siostrzyczka spojrzała na nią. Po chwili ruszyła w stronę gabinetu. Biegła ile miała sił miała nadzieję podsłuchać ich rozmowę zanim będzie za późno. Niestety przy drzwiach nie udało jej się zahamować i z małą siłą wleciała przez drzwi do mistrza.
-Au - wstała z podłogi i otrzepała sobie tyłek ręką z kurzu.
- To Lisanna! - zakończył Loki pokazując palcem na młodszą Staruss. Natsu swoim gniewnym wzrokiem zmierzył dziewczynę. Zrobił kilka kroków zbliżając się do niej.
-Co ...? - spytała widząc rozgniewanego Natsu.
- TY SIĘ JESZCZE PYTASZ CO?! - wykrzyczał nie mogąc się opanować. Opanowani Loki i mistrz przyglądali się rozzłoszczonemu chłopakowi.
- TY JAK MOGŁAŚ COŚ TAKIEGO ZROBIĆ LUCY?! -
- A wiec to o nią ci chodzi! - odparła dumna.
- A MYŚLAŁAŚ ŻE O CO?! - dalej krzyczeli na siebie.
-Masz to natychmiast powstrzymać słyszysz?! - odezwał się mistrz. Dziewczyna w pewnej chwili chciała uciec lecz gigantyczna dłoń Macarowa nie pozwoliła jej na to.
- A jak nie ściągnę tego?! - wykrzyczała chłopakom.
- Natsu! Mistrzu! Pośpieszcie się ona coś kombinuje! - krzyknął znikając w świetlisto-złotej postaci.
- Loki? - spojrzał na miejsce gdzie był ich przyjaciel.
- Lisnanna dziecko co takiego zrobiła ci Lucy że aż tak jej nienawidzisz? - spytał patrząc na nią staruszek.
- Ona ..ona zabrała mi mojego Natsu! - wykrzyczała zalewając się łzami.
- Co? - wspomniany chłopak jakby nie dosłyszał.
- To przez głupią zazdrość do mnie byś zabiła Lucy? - ledwo trzymał się na nogach. To wszystko jego wina że nie obserwował zachowania Lisanny. Przecież to było widać jak bardzo cieszy się nie obecnością blondynki. Jednak on to ignorował. Cały czas myślał tylko o tym by jego ukochana się obudziła. Niespodziewanie do pokoju wpadła zdyszana Mira.
- Mistrzu! - chłopak spojrzał na nią. Ona tylko odwrócił wzrok by nie patrzeć w jego tęczówki. Po jej policzkach leciały łzy. On powoli przyswajał sobie jej reakcję. "Lucy" to imię odbijało mu się w głowie.
- Mira czy coś się stało Lu.- nie zdążył dokończyć białowłosa dziewczyna upadła wybuchając wielkim płaczem. Natsu nie patrząc więcej na nikogo biegł ile miał sił po schodach do pokoju ukochanej.
- Lucy! - krzyknął wpadając do pokoju z wielką siłą. W pomieszczeniu przebywała również trochę zasmucona Wendy.
- Wendy co jest?! -spytał patrząc na młodą maginię.
- Lucy-san miała pierwszy atak. Udało mi się jakoś ustabilizować jej stan jednakże jej szanse na obudzenie od teraz będą coraz bardziej nikłe. Jeśli atak ponownie się powtórzy jej serce nie wytrzyma tego .. - magini spuściła swój wzrok na podłogę. On patrzał na nią szeroko otwartymi oczami. W końcu postanowił spojrzeć na ukochaną. Jej policzki były jeszcze bardziej blade. Skura wychudzona i strasznie szara. Piękne i mocne włosy pyły teraz cieniutkie i pojedyncze. Straciły cały swój urok i blask.Przypominała trupa. Jednak dla niego to byłą dalej ta piękna i kochana blondynka. Przysunął sobie taboret i usiadł obok swojej ukochanej. nie zostawi już więcej jej samej. Złapał za jej chudą i kruchą dłoń. Trzymał ją. Chciał aby poczuła to że jest z nią. Lisannę zostawi mistrzowi. A teraz musi wierzyć że ciało ,raczej serce kochanej blondynki wytrzyma to wszystko.
- Loki? - spojrzał na miejsce gdzie był ich przyjaciel.
- Lisnanna dziecko co takiego zrobiła ci Lucy że aż tak jej nienawidzisz? - spytał patrząc na nią staruszek.
- Ona ..ona zabrała mi mojego Natsu! - wykrzyczała zalewając się łzami.
- Co? - wspomniany chłopak jakby nie dosłyszał.
- To przez głupią zazdrość do mnie byś zabiła Lucy? - ledwo trzymał się na nogach. To wszystko jego wina że nie obserwował zachowania Lisanny. Przecież to było widać jak bardzo cieszy się nie obecnością blondynki. Jednak on to ignorował. Cały czas myślał tylko o tym by jego ukochana się obudziła. Niespodziewanie do pokoju wpadła zdyszana Mira.
- Mistrzu! - chłopak spojrzał na nią. Ona tylko odwrócił wzrok by nie patrzeć w jego tęczówki. Po jej policzkach leciały łzy. On powoli przyswajał sobie jej reakcję. "Lucy" to imię odbijało mu się w głowie.
- Mira czy coś się stało Lu.- nie zdążył dokończyć białowłosa dziewczyna upadła wybuchając wielkim płaczem. Natsu nie patrząc więcej na nikogo biegł ile miał sił po schodach do pokoju ukochanej.
- Lucy! - krzyknął wpadając do pokoju z wielką siłą. W pomieszczeniu przebywała również trochę zasmucona Wendy.
- Wendy co jest?! -spytał patrząc na młodą maginię.
- Lucy-san miała pierwszy atak. Udało mi się jakoś ustabilizować jej stan jednakże jej szanse na obudzenie od teraz będą coraz bardziej nikłe. Jeśli atak ponownie się powtórzy jej serce nie wytrzyma tego .. - magini spuściła swój wzrok na podłogę. On patrzał na nią szeroko otwartymi oczami. W końcu postanowił spojrzeć na ukochaną. Jej policzki były jeszcze bardziej blade. Skura wychudzona i strasznie szara. Piękne i mocne włosy pyły teraz cieniutkie i pojedyncze. Straciły cały swój urok i blask.Przypominała trupa. Jednak dla niego to byłą dalej ta piękna i kochana blondynka. Przysunął sobie taboret i usiadł obok swojej ukochanej. nie zostawi już więcej jej samej. Złapał za jej chudą i kruchą dłoń. Trzymał ją. Chciał aby poczuła to że jest z nią. Lisannę zostawi mistrzowi. A teraz musi wierzyć że ciało ,raczej serce kochanej blondynki wytrzyma to wszystko.
Loki nie dawno zniknął a ja znów widzę te straszne obrazy. Na jednym z nich widziałam jak Lisanna i Natsu są razem w łóżku. Nie mogę już tego znieść. Ona specjalnie pokazuje mi jak tracę najważniejszą dla mnie osobę. Poczułam wielki ból w sercu. Zaczęłam krzyczeć z bólu. Co do cholery się dzieję?! Muszę wszystko wytrzymać. Dla Natsu. Chcę poczuć jego ciepło słodkich warg. Zobaczyć jego piękne różowe jak maliny włosy. Po prostu kochać go całego. Mieć całego tylko dla siebie i nie martwić się że będę znowu sama. Ból minął. Znowu mogłam się ruszać jednak z większym trudem. Czyżby moje serce nie wytrzymywało tego wszystkiego? Nie. Nie mogę nawet o tym myśleć muszę za wszelką cenę wrócić do przyjaciół. Niespodziewanie poczułam przyjemne ciepło w prawej dłoni. Co to takiego? Złapałam lewą ręką dłoń. Nic tam nie było. Wiec dlaczego czuję tak przyjemne i znajome mi ciepło? Nagle przede mną pojawiła się postać biało-włosej.
-Niestety za parę chwil rada odbierze mi moc. Wrócisz do gildii. Jednak zapamiętaj że to jest jedynie początek a to tak na pożegnanie! - cieszyłam się. W końcu wrócę do Natsu. Niestety nie spodziewałam się że Lisanna pokaże mi ostatni film na pożegnanie ukazujący mojego ukochanego w łóżku z wszystkimi dziewczynami z gildii. To było za dużo. Znowu czułam ten ból. Jednak był silniejszy od poprzedniego. Czy to właśnie teraz umieram?
Przypomniałam sobie nasze wspólnie spędzone chwile.
Przypomniałam sobie nasze wspólnie spędzone chwile.
- Kocham cię Natsu! -wykrzyknęłam ostatkami sił. Przed oczami miałam ciemno. Byłam pena już że od samego spotkania mojego i Natsu już dawno byliśmy sobie przeznaczeni.
(Natsu)
Odkąd Lucy miała pierwszy atak minęły dwa miesiące. Za oknami padał już pierwszy śnieg. Większość czasu spędzałem koło niej. Jedynie kiedy Mira groziła mi że mnie z stąd wyrzuci posłusznie wracałem do domu. Tylko po co miałem iść jak widziałem że za godzinne znowu tu usiądę? Nie wiedziałem. Lisannie tydzień temu wydano wyrok wyssania całej magii. To już dziś miała stracić całą magię ,a Lucy wróci do mnie. Niespodziewanie blondynka zmieniła wyraz twarzy. Jej puls niebezpiecznie przyśpieszył. Zaczęła się trząść.
- Wendy! - krzyknąłem. Bałem się o nią. Maginii wbiegła do pokoju.
- Lucy-san! - zbliżyła się do niej i okryła swoją leczniczą poświatą. Niestety na moja ukochaną to nie działało. Niebezpiecznie patrzyłem jak ona ma atak. To już drugi. Wendy robiła wszystko co mogła jednak widziałem ja po jej policzkach spływają łzy. Podeszłem i otuliłem Lucy całym ciałem. Miałem gdzieś że zaplątałem się w różnych kablach i było mi nie wygodnie teraz liczyła się tylko ona. Tuliłem ją z całych sił ciągle szepcząc " Nie opuszczaj mnie". Nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi gdy usłyszałem to. Ciche ale jednak. Delikatnym i chrypki głosem te trzy słowa które od dawna pragnąłem usłyszeć "Kocham cię Natsu".
- Ja tez cię kocham więc nie odchodź! - krzyknąłem tracąc równowagę. Wendy odsunęła się i zaczęła płakać no sąsiednimi krześle. Czy to naprawdę już koniec naszej miłości? W ten śnieżny dzień?
@.@
Mamy rozdzialik z którego jestem zadowolona i czekam na również pozytywne komentarze :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)