Leniwie otworzyła swoje czekoladowe tęczówki. Obudziło ją poranne słońce. Czuła że Natsu otulił ją całą w nocy. Było jej dzięki temu ciepło i przyjemnie. Kochała tego słodkiego narwańca. Chciała obrócić się w bok gdy niespodziewanie nie mogła się ruszyć.
- Natsu - wypowiedziała dalej próbując nie udolnie podnieść rękę. Niczym nie mogła poruszać. On słysząc jej głos lekko się poruszył.
-Natsu - powtórzyła trochę głośniej. Chłopak przekręcił się na drugi bok.
- Jeszcze pięć minut Lucy - odpowiedział.
- Nie pięć minut pomóż mi! - zdenerwowana krzyknęła na niego, przez co spadł z łóżka.
- No co jest już wstaje! - spojrzał na nią gniewnym wzrokiem.
- Nie mogę się ruszać głupku - zarumieniona odparła. On mierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Więc pora na zemstę - wyciągnął ręce przed siebie. Jego oczy zalśniły nieznajomym blaskiem.
- Natsu co ty? Jaką zemstę ? - zaczynała już rozumieć. Różowo-włosy usiadł na niej i zaczął ją łaskotać.
- Hahaha Przestań..Natsu ...- wypowiedziała. Ona płakała ze śmiechu nie mogąc się ruszać, a on wykorzystał tą całą sytuację.
- No dobra idę po Wendy - dziewczyna dziękowała bogu za to że ukochany się nad nią zlitował. Gdy on wyszedł, zdała sobie sprawę z tego że zaraz spadnie. Chciała podeprzeć się w tej chwili rękami o łóżko jednak nie mogła się ruszać. Z hukiem uderzyła głową o róg nocnego stolika i upadła na ziemię. Niebezpiecznie jej oczy zaszły mgłą. Zemdlała. Z jej głowy zaczęła kapać szkarłatna krew.
- Lucy? - o dziwo chłopak jeszcze nie wyszedł z domu i usłyszał huk. Gdy jednak do jego nozdrzy wleciał zapach krwi , szybko pobiegł na górę. Zobaczył ją.
- Lucy - podbiegł do niej. Delikatnie ułożył ją na łóżku , teraz zauważył krew na podłodze.
- Cholera -
- Natsu! Lucy! - przez okno z dużego pokoju wleciał mały przyjaciel.
- Happy! - był jak cud. Teraz on poleci do gildii a chłopak zaopiekuje się nią.
- Co tu .. Lucy? - wydusił z siebie widząc szkarłat.
- Leć po Wendy! - nie wiele dyskutując najszybciej jak potrafił wyleciał. Niespodziewanie dziewczyna zaczęła się dusić. Z jej ust wyleciała maleńka rzeczka krwi.
- Natsu-san! - krzyknęła z dołu Wendy , potwierdzając swoje przybycie. Exed leżał na kanapie wyczerpany, stracił całą wraz z Charlą magiczną moc.
- Wendy tutaj! - odpowiedział. Dziewczynka biegiem znalazła się przy sypialni.
- Lucy-san! - natychmiast osłoniła dziewczynę swoją niebiańską poświatą.
- Wendy już skończyłaś? - zdziwił się widząc po pięciu minutach niebiesko-włosom.
- Natsu-san rana nie była zbyt głęboka. Jednak doszło do wstrząsu mózgu. Musimy poczekać lada chwila pani Lucy powinna się obudzić - oznajmiła. On wszedł. Blondynka leżała w łóżku. Usiadł na brzegu łoża i złapał za jej rękę.
Czułam przyjemne ciepło w ręce. Co to mogło być? Chciałam przeszukać w pamięci to ciepło, jednak nie mogła.. Nagle w mojej głowie został wywołany wielki ból. Kim ja jestem? Lucy Heartfilia. Pamiętam. Straciłam matkę, a później ojciec był dla mnie tak ostry i cięty ,że uciekłam. Poznałam tam kogoś tylko kogo? Zabrał mnie do jakiegoś cudownego miejsca. A może to był sen? Mam pustkę w głowie. Zobaczyłam światło podążałam za jego blaskiem. Leniwie otworzyłam oczy. Przetarłam je wolną ręką. Gdy próbowałam podnieść prawą coś mi to uniemożliwiało.
- Lucy! Lucy-san! - krzyknęli obcy mi ludzie. Chyba mnie znają.
- Lucy-san jak się pani czuje? - spytała mnie mała dziewczynka z nadzieją w oczkach.
- Dobrze - odpowiedziałam jakbym wiedziała o co tej dwójce chodzi.
- Bałem się o ciebie wiesz? - na szyję rzucił mi się chłopak. Chciał mnie pocałować tego już za wiele! Jednym ruchem podłogę.
- Lucy? Jeszcze się za tam to gniewasz? - masując sobie głowę siedział i patrzył w moją stronę.
- Kim wy jesteście? - wyszeptałam. Widziałam jak ich oczy rozszerzają się z zdziwienia. Niespodziewanie różowo-włosy pajac wybuchnął śmiechem. Zaraz,zaraz znałam już ten uśmiech, te różowe-włosy to musiał być on. Pamiętała ja razem z bardzo podobnym do niego chłopakiem bawiła się w dzieciństwie. Raz nawet mimo swojej choroby zabrał mnie na statek , było wspaniale.
Jednak pamiętam jak mój ojciec mnie od niego zabrał, więc to nie możliwe że ten pajac to ..
- Natsu - wyszeptałam jego imię. Chłopa spojrzał się na mnie. Nie to nie możliwe.
- Wendy ona żartowała wtedy nie? - zilustrował mnie. Trzynastolatka podeszła do mnie i otoczyła niebiańską poświatą.
- Ja się nazywasz? - spytała się mnie po paru minutach.
- Lucy Heartfilia - odpowiedziałam dumnie.
- Ile masz lat? - tu musiałam chwilę pomyśleć pamiętam wszystko do czternastych urodzin. Jednak widząc moje ciało mam szesnaście lat.
- Mam szesnaście lat - chłopa ja by pobladł.
- To nie możliwe ona naprawdę straciła pamięć? - spojrzał na mnie srogim spojrzeniem.
- To sąd wiedziałaś ja mi na imię? - spytał. Znam go ja byłam mała. Był też taki wtedy narwany ,miałam pewność że to on.
- Pamiętam cię z dzieciństwa - rozglądnęłam się dookoła. Nie znałam tego miejsca.
- Gdzie ja jestem? - oni spojrzeli na siebie.
- Jesteś w Magnolii w swoim nowym domu wczoraj się tutaj wprowadziłaś - lekko się uśmiechnął.
- A jak ja ciebie odnalazłam Natsu? -
- To ja ciebie raczej odnalazłem - pokazał większy uśmiech. To ten szczery i piękny uśmiech pamiętałam.
- Ale ty to kto ? -spytałam spoglądając na dziecko.
- Jestem Wendy smocza zabójczyni niebios. To ja będę leczyła panią Lucy - była bardzo poważna jak na dziecko. Przynajmniej takie odniosłam wrażanie.
- Przyjdę jutro. Gdyby coś działo się złego z panią Lucy będę w gildii - zwróciła się do chłopaka. Ukłoniła się w moją stronę i poszła. Chłopa cały czas siedział i patrzył na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Co? - wyszeptałam speszona jego zachowaniem.
- To moja wina. - czy ja słyszę że on się obwinia za to że straciłam pamięć? Nie wiem co się wtedy działo jednak mam przeczucie że jest w błędzie.
- Jesteś głodna? - kiwnęłam twierdząco głową. On wstał z podłogi i wyszedł. Przeczucie dało mi znać abym po cichu poszła w stronę chłopaka. I miałam rację. Podpalił mi ścierki od kuchenki i dywan.
- Co ty robisz?! Szybko pomóż mi to ugasić! - krzyknęłam lecąc do kranu po wodę. On podszedł do ognia i go pożarł! No tego to się nie spodziewałam.
-Jak ty to..? - tylko tyle wydusiłam z siebie. Chyba strasznie dużo rzeczy zapomniałam.
@.@
No więc mam wiadomość mam złamaną rękę a moja kuzynka ma problem z netem więc rozdział będzie długi ,ale i będziecie musieli na niego trochę poczekać Za przeszkody przepraszamy i dziękujemy za cierpliwość.
WOW , WOW , WOW !
OdpowiedzUsuńTylko ahh biedny Natsu - sama :(
Lucy(na) musi sobie wszystko przypomnieć bo inaczej tam pójdę i walnę ją patelnią w łeb...ekhem ... głowę :3
Ale tak po za tym to słodko ^^
Weny , czasu , chęci i radości z pisanej pracy ~~~Shizuko - chan :*